czwartek, 24 października 2013

Od Kiby do Wiwery

Wstałem, gdy bło już po wszystkim. Gęsty dym zasłaniał mi praktycznie wszystko. Próbowałem odnaleźdź się w tym miejscu, ale nie udawało mi się. Z lekka biała mgła zaczęła w oddali pokazywać jakieś niebieskie światła.
 - Blue?! - zawołałem jakby bez nadziei w głosie na jej odpowiedź. Widziałem jak zwaliła się przed nia ściana gruzu, więc raczej mnie nie usłyszy.
 - Blue! - zwiesiłem głos - Mam nadzieję, że nic Ci nie jest... - szapnąłem jakby sam do siebie. Wtedy przypomnało mi się, że coś walnęło mnie w głowę podczas, gdy skały spadały. Potem wyba widziałem skrzydło... Tak, to było szkrzydło!
 - Wiwera? Hej, jesteś tutaj?! - żadnej odpowiedzi... Choćby jęknięcia... Zacząłem węszyć w poszukiwaniu Blue i Wiwery. Żadnego tropu. Wydaje mi się, że przeszedłem cały korytarz. Próbowałem nawet zniszczyć tą zaporę odzdzielająca mnie i Blue. Jednak ta uporczywie nawet nie drgnęła. Nagle usłyszałem żeński głos ze strony świateł. Mimo gęstnej mgły pobiegłem tam. Znalazłem się w ogromnym pomieszczeniu. Nagle pojawiły się setki świateł. Usłyszałem jakieś szepty i zauważyłem ruch. Gdyby nie ta mgła. Skoro wzrok zawiódł, a słuch nie pomaga, trzeba wykorzystać węch...
 Z nagłą prędkością zaświeciły mi się oczy i wytworzyłem ogromna kule ognia...
 Ci szaleńcy zachowywali się jak popaprańcy...
 - To on! On!
 Z tej chwili pamiętam tylko ich powykręcane ciała i spaczone umysły. Dla nich to był koniec, ale we mnie, we mnie coś się zaczynało...
<BLUE? WIWERA?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test