Niebo przecinane przez jasne błyskawice powoli stawało się czarne. Kiba stał pośrodku tego będąc skupiskiem energii. Energii która napełniała go mocą. Ale zbyt wiele, może zniszczyć. Wiedziałam że muszę coś zrobić, na moich oczach ciało Kiby rozdzierało się na milion cząsteczek...
Wyskoczyłam w górę, tak że promień skierował się na mnie. Gdy wiązka energii zetknęła się ze mną, nabrała błękitnej barwy. Wiedziałam że za parę chwil promień znów skieruje się na Kibę, więc musiałam go zniszczyć. Spięłam wszystkie mięśnie. Moc, niczym sztylet, przewędrowała przez moją krew. Czułam się jakby kruki rozrywały me ciało bezwładnie zawieszone na suchej gałęzi. Nawet ta tajemnicza moc nie była w stanie wytrzymać takiej dawki energii życiowej. Nastąpiło wyładowanie. Krzyknęłam z bólu, nastała głęboka cisza. Cały ten stan zawieszenia nie trwał dłużej niż pięć sekund. Opadłam na ziemię. Z trudem oddychałam. Spojrzałam w kierunku Kiby i zamknęłam oczy.
<Kiba?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test