piątek, 25 października 2013

Od Blue do Kiby

Kłęby dymu unosiły się w powietrzu. Zakaszlałam parę razy. Uwięziona w wąskiej szczelinie powoli traciłam dostęp do powietrza. Wbiłam pazury w skałę nade mną, skała popękała prześwitując błękitnym blaskiem i rozbiła się w drobny mak. Podniosłam się obolała, rozejrzałam się wokoło. W myślach zadawałam sobie jedno pytanie: Co tak właściwie doprowadziło do zawalenia jaskini? Istnieje możliwość że przyczyną są wybuchy sejsmiczne lub nawet same ruchy tektoniczne. Które jednak nigdy tu nie występowały... To musiało być coś innego.
By nie tracić czasu za wszelką cenę chciałam znaleść wyjście z tej sytuacji. Gruzu było tak dużo że nie dałabym rady rozbić wszystkiego.Poza tym w głębi serca wiedziałam że nigdy nie powinnam używać mocy. Zmartwił mnie wątpliwy los Kiby i reszty. Czy zdołali się uratować? Przerywając te rzekę wywodów, podłoże znów zadrżało pod moimi stopami. Trzęsienie stopniowo się nasilało i z sufitu spadł kamień rozbijający podłogę. Nie mogąc się uratować spadłam wraz ze skałami.
Przez chwilę nie docierały do mnie żadne dźwięki. Czułam się niczym niema. Otworzyłam oczy i uniosłam łeb. Niedaleko mnie, pośród ciemności dało się dostrzec iskry i płomienie. To był Kiba walczący z dziwnymi istotami. Chciałam mu pomóc, gdy nagle reszta z potworów zaatakowała mnie. Bez litości szarpali moje ciało, a ja rozpaczliwie próbowałam się wydostać. Resztkami woli znalazłam w sobie siłę. Moje futro rozbłysnęło blaskiem, tak jak i moje oczy. Mój grzbiet pokrywał lodowaty, błękitny ogień. Czułam się silna jak nigdy, ale przy tym miałam ochotę roznieść się szaleńczym śmiechem. Całe zło, zaszczepione u mnie i pielęgnowane, rozbudziło się ze snu. Nie wiedziałam czy zdołam się opanować...

(Kiba, Wievery?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test