sobota, 12 października 2013

Od Kastiel`a - Historia o wygnaniu z Wioski i dołączenie do Watahy Niezłomnej Nadziei :)


Żyłem beztrosko. Któregoś dnia zobaczyłem Wederę, która
płakała, a John (syn Alfy) stał i się śmiał. Byliśmy tylko mu w Wiosce. Stanąłem
w  Jej obronie. Rzucił się na mnie ze złością,
Ja stałem jak mur w obronie Wedery, broniłem Ją. Basior u gryzł mnie w kark.
Wściekłem się i zacząłem płonąć jasno-czerwonym płomieniem. Poparzyłem mu pysk
i przypaliłem futro. Rzuciło się na mnie 2 Jego znajomych i zaczęli Mnie gryźć
i wbijać pazury.  Zrobiłem się wściekłym jak
nigdy i na ziemi zrobiły się kręgi ognia, po czym wszystko spłonęło.  Okazało się że reszta stada była w domach



Tylko Alfy i ich rodzina był poza Wioską. Nie wiem co się
stało z moją ukochaną siostrzyczką



*Czy Ona zginęła? Co się z nią teraz dzieje? Gdzie jest?*
Myślałem z nadzieją, byłem cały czas  zły.
Wilczyca która za mną stała cały czas płakała, Ona przeżyła tak jak i syn Alfy
i Jego koledzy. Ochłonąłem okręgi zniknęły również jasno-czerwony płomień.
Podszedłem do Wedery i powiedziałem, żeby nie płakała, Ona zaś wstała w rzuciła
się na mnie, przytuliła mnie bardzo mocno, ciężko było mi oddychać.  Nagle do wioski wbiegła Diana moja młodsza
siostra. Podbiegła do mnie i zapytała



-Co się tu działo? Czy to twoja robota Kas? –zapytała zaskoczona
widokiem spalonej Wioski



-Tak Diana to moja wina, Ja wywołałem ten pożar –powiedziałem
lekko odpychając Wederę



-I co teraz będzie? –zapytała zmartwiona



-Damy sobie radę –powiedziałem podchodząc do niej



Delikatnie przytuliła się do mnie, Ja Ją objąłem. Podszedł
do mnie syn alfy i rzekł



-Pożałujesz tego co zrobiłeś –powiedział srogim głosem



Puściłem Dianę i podszedłem do niego i powiedziałem
niewzruszony i spojrzałem wzrokiem zabójcy.



-Tak jasne już się boję



Wystraszył się i odsunął się. Po chwili przybiegli Alfy i
ich rodzina. Rozejrzeli się dookoła w tym czasie podbiegł do nich John i
wszystko powiedział. Alfy podeszły do mnie i powiedzieli



-Odejdź i nie wracaj Demonie



Niemiałem nic do gadania musiałem odejść, zostawiając Dianę
samą.



Wędrowałem kilka dni. Wyczułem znajomy zapach, odwróciłem
się i zobaczyłem Axel (najlepszego przyjaciela). Wyglądał jakby chciał mnie
zabić.




Wyczułem też zapach innego znanego mi wilka. Zapewne był to
ktoś z Wioski, kto miał pilnować żeby mnie zabito. Axel rzucił się na mnie
jakby naprawdę chciał mnie zabić, zrobiłem szybki i dynamiczny unik. Dyskretnie
zbliżałem się do znajomego zapachy, gdy robiłem uniki. Nagle wskoczyłem w
krzaki i zaatakowałem. Był to strażnik który niegdyś pilnował granic. Rzuciłem
się na niego i go zabiłem. Po krótkiej chwili Axel rzucił się na mnie z za
krzaków. Rozejrzał się, wziął głęboki wdech i zszedł ze mnie. Wyjaśnił mi że
miałem zostać zgładzony z powodu zniszczeń jakie stworzyłem. Axel po
wyjaśnieniu całego incydentu zaczął mnie przepraszać. Wybaczyłem mu i zapytałem
czy by nie mógł pilnować Diany do póki ni osiągnie 2 lat. Zgodził się i
powrócił do Wioski z ciałem Strażnika, wmawiając Alfą, że musiał się wycofać.
Ja w tym czasie wędrowałem przez długi czas i znalazłem jezioro. Poszedłem i
napiłem się wody po czym postanowiłem popływać. Wskoczyłem i chwilę popływałem.
Gdy wyszedłem z wody poszedłem znaleźć norę gdzie mógłbym się przespać. Zrobiło
się ciemno. Wszedłem do pierwszej lepszej nory i poszedłem spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test