

Moja matka stała z mieczem. Podbiegłem do nich byłem malutki. Przytulili mnie. Rozejrzałem się dookoła by zorientować się gdzie jestem. Spostrzegłem że jestem na polanie gdzie bawiłem się zawsze z Dianą i rodzicami. Tata wziął gitarę i zaczął grać. Mama jak zawsze próbowała mnie nauczyć walki mieczem. Podała mi miecz i zaczęliśmy ćwiczyć. Nagle usłyszałem czyjś głos. Mówił "Obudź się, nie możesz umrzeć". Spojrzałem na rodziców. Oni na mnie. Usiedliśmy pod drzewem i znowu ten głos. Chciałem zostać z moją rodziną. Pokazałem im że idę to sprawdzić. Wstałem, a za mną matka, mocno mnie przytuliła. Tata również wstał i podniósł mnie, przytuliłem go. Postawił mnie na ziemię. Oddaliłem się kawałem i pokazałem gestem żeby poszli ze mną lecz Oni pokazali że nie mogą, pomachałem im i ruszyłem za tym głosem. Znowu błądziłem w ciemnościach, lecz szedłem za głosem który mówił cały czas "Nie umieraj, nie możesz". Nagle głos ucichł a ja stanąłem w miejscy i zamknąłem oczy. Poczułem lekki ból jakby uderzenie. Otworzyłem oczy. Zobaczyłem błękitne niebo i piękną Wederę. Położyła się obok mnie. Podniosłem łeb i polizałem ją po pyszczku. Była zaskoczona, z jej oka poleciało kilka łez.
-Czemu płaczesz? -zapytałem
( Äisza?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test