czwartek, 31 października 2013

Dla watahy


[Taki tam projekt 3D który wykonałam....]
Jeszcze może go skończe...

Omega...

Od Kastiel`a do Äiszy - Czarujące miejsce


-Zamknij oczko -powiedziałem delikatnym głosem
-Po co?
-Chcę Cię zaprowadzić w pewne miejsce -powiedziałem patrząc na Jej piękny pyszczek
-Dobrze -zamknęła
Wstałem i wziąłem Ją w ramiona. Poszedłem w pewne miejsce, o którym tylko Ja wiedziałem. Kroczyłem tam dumnie z ukochaną Wederą w ramionach. Zajęło mi to kilka minut. Zatrzymałem się.



-Skarbie otwórz oczko -powiedziałem słodko
Po chwili zobaczyłem łezkę w oczku Aiszy.
-Co się stało? -zapytałem troskliwie
-Nic takiego po prostu pięknie to wygląda -powiedziała tuląc się
-Poczekaj jeszcze chwilkę
Spojrzała na mnie, zacząłem iść. Przedarłem się przez kwiaty i ujrzeliśmy piękne jeziorko z płatkami kwiatów.



Postawiłem wybrankę serca na ziemi.
-I jak Ci się podoba? -zapytałem patrząc na nią

(Aisza?)

Od Blue do Kiby. - Rocznica.

Niebo przecinane przez jasne błyskawice powoli stawało się czarne. Kiba stał pośrodku tego będąc skupiskiem energii. Energii która napełniała go mocą. Ale zbyt wiele, może zniszczyć. Wiedziałam że muszę coś zrobić, na moich oczach ciało Kiby rozdzierało się na milion cząsteczek...
Wyskoczyłam w górę, tak że promień skierował się na mnie. Gdy wiązka energii zetknęła się ze mną, nabrała błękitnej barwy. Wiedziałam że za parę chwil promień znów skieruje się na Kibę, więc musiałam go zniszczyć. Spięłam wszystkie mięśnie. Moc, niczym sztylet, przewędrowała przez moją krew. Czułam się jakby kruki rozrywały me ciało bezwładnie zawieszone na suchej gałęzi. Nawet ta tajemnicza moc nie była w stanie wytrzymać takiej dawki energii życiowej. Nastąpiło wyładowanie. Krzyknęłam z bólu, nastała głęboka cisza. Cały ten stan zawieszenia nie trwał dłużej niż pięć sekund. Opadłam na ziemię. Z trudem oddychałam. Spojrzałam w kierunku Kiby i zamknęłam oczy.

<Kiba?>

Od Floreen do Kastiel'a - Pogodziłam się....

Nastała cisza Kas ją przewał -I co?-popatrzył nie pewnie. Myślałam.... Ja głupia próbuje zrujnować Aiszy i Kastiel'owi życie... -Kas nic się nie stało pogodziłam się z tym. Skoro mnie nie kochasz to nie będę wymuszać od ciebie miłości. Znalazłeś tą jedyną i nią jest Aisza. Będę w spierać cię i Aiszę zawszę. Nie mogę się doczekać waszych szczeniaczków. -Powiedziałam-Tylko obiecaj że nie zerwiesz ze mną kontaktu.-dodałam-Obiecuje!- Kas zaprowadził mnie żebym poznała lepiej Aiszę....

< Kastiel?>

♥ Od Blue do Kiby ♥

środa, 30 października 2013

Powrót w wielkim stylu!

Wróciłam! Dawno mnie tu nie było i to z jednego powodu co wyjaśni wam obrazek:


Ahh...nowy tablet graficzny....musiałam być super grzeczna dla rodziców aby się zgodzili na jego ZAKUP, ponieważ to ja wyłożyłam pieniądze.
Spodziewajcie się wysypu przeze mnie obrazków bo w ekstazie mam tyle pomysłów!
Pozdrowienia Omega
A to obrazek w Photoshopie na nowym tablecie...(zrobiony w pół minuty).

Od Äiszy do Kastiel'a - Forever

Patrzyłam mu w oczy biła z nich szczerość i nadzieja dopatrywałam się niepewności .. Cisza zaklęta cisza i bicie naszych serc .. Równo ta chwila zdawała się trwać wieczność.. Nie chciałam przerywać przez głowę przeleciały mi wszystkie wspólne chwile i to jak mnie uratował Zadałam sobie jedno podstawowe pytanie ,,Czy chce z nim być .." Sama w myślach odpowiedziałam ,,Tak .. ale czemu" Patrzyłam na niego nadzieja nie gasła ,,Bo go pokochałam" znowu patrzyłam jak zaklęta wzięłam głęboki wdech ..
- Kastiel potrzebuję cie bo Cie Kocham i już zawsze chce być przy tobie ..
Uśmiech pojawił się na jego pyszczku ja sama nie wierzyłam ze to wszystko dzieje się naprawdę .. Wtulilam sie do niego zamknęłam oczy gdy je otworzyłam on nadal stał przytulając mnie ,,To nie sen to jawa"
-Kocham cie Aisza chce byśmy zawsze byli razem
-Kas ja tez bardzo tego chce ..
Polizałam go po pyszczku Kas odwzajemni ł to patrzyłam w jego oczy a on w moje jedno oczko zapominałam o tym nawet że jestem inna a jemu to wcale nie przeszkadzało ..


<Kas>

Od Kastiel`a do Floreen - Zagubiony w myślach...

Spojrzałem na Wederę.
-Flo, bardzo Cię lubię, ale wiesz że nigdy nie będziemy razem -powiedziałem wpatrując się w ziemię
-Ja nie mógłbym Cię stracić. Mówię Ci to z bólem w sercu
Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Po chwili usłyszałem szloch. Spojrzałem na Nią. Szybkim i dynamicznym ruchem Wedera wstała. Spojrzała na mnie, odwróciła wzrok, kilka Jej łez spadło na ziemię. Już miała odchodzić... Złapałem Flo za łapę i przytuliłem.
-Przepraszam -powiedziałem z łzą w oku
-Nie chcę Cię ranić, nie bądź na mnie zła -powiedziałem ścierając łzy z pyszczka Flo
-Zawszę będę przy Tobie -dodałem
(Flo?)

Od Enkeli do Azotty - Imprezka


- Może choć gdzieś? -zaproponowałam- Oki -odpowiedziała -Może na plaże? -powiedziałam- Dobra -poszliśmy. Okazało się, że na plaży wilki urządziły imprezke- Impreza tu? -powiedziała, a ja bez słowa pobiegłam na scenę i zaczęłam śpiewać


< Azotta?>

poniedziałek, 28 października 2013

Od Hope do Ichigo

Ichigo obudził się w mojej norze. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
-To był ciężki dzień.-szepnęłam.
-tak...-odpowiedział wstając.
Wyszliśmy na zewnątrz aby się przejść. Biegaliśmy po róznych miejscach i po prostu...
...cieszyliśmy się.
Potem usiedliśmy przed norą oglądając wschodzący księżyc. Przytuliłam się do niego po czym zasnęłam.

*RANO*

Obudziłam się wczesnym rankiem. Byłam szczęśliwa. Ichigo poszedł coś upolować.
Siedziałam z Omegą pod drzewem. Gdy nagle Ichigo wrócił kładąc swą zdobycz na ziemię.
-O! Witaj Omega!
-Cześć.
Usiadł obok mnie. To był spokojny dzień do puki nie usłyszeliśmy  huku. Zza drzew wyłaniał się dym.

Nadstawiliśmy uszy. W całym lesie nastała cisza...
<Ichigo C: >

Od Kiby do Blue - Rocznica

Blue stała na wzgórzu. Już czekała.
Rzuciła mi się na szyję. Uśmiech nie schodził jej z pyska.
 - Hej, krabie! Udusisz mnie! - zaśmiałem się razem z nią. Potem nastała cisza. Patrzyliśmy sobie w oczy i dotknęliśmy się nosami. Nasze czoła się zetknęły. Zamknąłem oczy i uśmiechnąłem się.
 - Rok... Już rok...razem. - odparłem - Kocham Cię Blue. Kocham...
 - Ja też... I to tak bardzo! - pocałowała mnie i śmiała się.
Nadeszła noc. Gwiazdy świeciły tak, jak wtedy...
 - Kiba, ja... - Blue próbowała coś powiedzieć, gdy nagle coś z nieba, bezchmurnego nieba uderzyło prosto we mnie. Blue upadła obok, ale ja... Ja wciąż stałem. Ogromna błyskawica uderzyła we mnie i wciąż trwała. Nagle następne pioruny uderzały w ziemię.. Ale one, one wychodziły ze mnie! Byłem przerażony, nikt nie umiał mi pomóc.
Usłyszałem głuche szepty, ale potem.. Potem w jakiś sposób słyszałem krzyki umierających...
 - Kiba! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaah...

Od Azotty do Enkeli - Zapoznanie


Szłam sobie lasem. Zobaczyłam waderę.
-Hej-powiedziałam.
-Hej.
-Kim jesteś?
-Jestem nowa. Enkeli. A ty?
-Azotta. Miło poznać.
-Nawzajem.
-Czemu tak tu siedzisz?
-Myślę.
-To coś o czym nie mam zupełnie pojęcia.
Enkeli zaśmiała się.
-Lubię tak myśleć.
-Ja tam wolę działać. Marzenia i myślenie mnie zgubiły.
<Enkeli?>

Od Floreen do Kastiel'a - W strone słońca

Zobaczyliśmy piękny zachód słońca. Zeszliśmy z gałęzi Kas przygniótł do pnia i pocałował trochę się szarpałam ale później wtopiłam się w jego pocałunku liczyliśmy się tylko my.-Flo ja przepraszam.-powiedział i zawstydził się -Wow Kas ja nie wiem co powiedzieć Kocham cię!-powiedziałam
 Zaczęliśmy biec w stronę słońca On złapał mnie za łapę i biegliśmy byliśmy tylko my i nikt więcej nie wiedzieliśmy że coś nam może przeszkodzić. Byliśmy na plaży były piękne łabędzie  On dmuchną ogniem i zrobił ogniste serce  Uśmiechnął się i powiedział -...-

<Kastiel? I cio?>

Od Calipso ♂ do Altaira i Agonii - Cd. Historiii Agoniii i mojej XD

Nie wiedziałam co jej odbiło. Lecz  wtedy  zobaczyłam że to ta sama wadera co rozmawiała  wcześniej z  Altairem. Chciałam, musiałam coś zrobić... Odpowiedziałam:
- O co Ci chodzi?! Co ty  w ogóle tutaj robisz? Ja spaceruję sobie z  Altairem, rozmawiamy, jestem nowa więc mnie oprowadza! Co ty do mnie masz?! Nagle  wyłonił się ze mnie demon, nigdy tak się nie czułam!


- Daj nam spokój zawyłam i rzuciłam się na nią!
- Calipso, stój!!!! Zawył Alt, lecz ja  ani o tym myślałam.
Agonia rzuciła się na przód by uciec, lecz ja ją goniłam z ogromną siłą.  Jednak szybko ją dogoniłam i przewróciłam na plecy...



Od Kastiel`a do Äiszy -Oczekiwana odpowiedż....Tak czy Nie?


Spojrzałem na Wederę.
*Teraz albo nigdy*-pomyślałem
-Wiesz muszę Ci coś ważnego powiedzieć... -powiedziałem
-Co takiego?
Nagle usłyszałem hałas. Rozejrzałem się. Nagle wybiegł zza krzaków płonący koń.


Rżał i wierzgał. Szybko wstaliśmy. Próbowałem dotknąć konia lecz nie chciał. Pobiegłem za nim i go dotknąłem. Cały ogień zastał przeze mnie wchłonięty. Powróciłem szybko do Äiszy. Koń miał sporo poparzeń lecz podszedł do nas i ukłonił się następnie uciekł.
-Wróćmy do tego co mówiłem -zacząłem temat gdy z lasu wyleciał feniks i wybiegł za nim wilk.



-Czy to wilk? -zapytała przyglądając się
-Tak
Po chwili wilk zmienił się w feniksa i odleciały.
-To trochę dziwne -powiedziała Wedera
-Trochę tak
-A więc co mówiłeś przed tym dziwnym zdarzeniem
-Nie wiem jak to powiedzieć... Najprościej to wytłumaczę. Zakochałem się w Tobie. Chciałbym być przy Twoim boku aż do śmierci.

(Äisza? ^.^)

Od Altaira do Agoni i Calipso

Byłem rozdarty.

I Calipso i Agonia były wspaniałymi waderami.

-Ja chyba już pójdę.-Powiedziałem cicho.

Wstałem i pobiegłem do lasu.

Przy pierwszej lepszej okazji wskoczyłem na drzewo.



<Calipso? Agonia? brak weny>

Nowy! Lex!

Partner: Kocha się w Calipso
Opis wilka: Dobry, miły i odważny. Naprawdę zakochany w Calipso, czy to mu się uda?

sobota, 26 października 2013

Od Ichigo C.D Hope

Z jednej strony byłem trochę zszokowany,
ale powoli zamieniało się to w radość.
Straciłem czujność z tego wszystkiego.
- Hope uważaj! - potwór znowu powstawał.
- Spotkamy się innym razem,Ichigo...- szyderczy śmiech przeciął ciszę.
Potwór zniknął,zanim aktywowałem sharingan'a.
Podszedłem do wadery,po czym pomogłem jej wstać.
- Nic ci nie jest? - zapytałem.
- Nie...raczej nic.
- Musimy się stąd wydostać.
- Ale jak? - zdziwiła się.
Pogłówkowałem trochę,dokładnie co to za miejsce.
Chwile później odwróciłem się w stronę Hope.
- To jest jego wymiar.Użył jakiejś techniki by nas tu wciągnąć.
Jeżeli się nie mylę,możemy się wydostać stąd w tylko jeden sposób.
Stań koło mnie. - odpowiedziałem.
Zrobiła to co jej kazałem,po czym aktywowałem mojego mangekyo sharingan.
(to są jego oczy,a raczej mangekyo :3)

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/17/Mangekyou_Sharingan_Itachi.svg

"Cho**ra,wiem że nie mogę tego używać,ale to jedyne wyjście." - pomyślałem,
po czym wypowiedziałem słowa techniki:
- Kamui! - krzyknąłem,a mnie i hope przeniosło z powrotem do normalnego świata.
Z mojego lewego oka poleciała krew.Coraz gorzej widziałem,po czym z wycieńczenia upadłem na ziemię.

< Hope? Gomen za spóźnienie ;p >

piątek, 25 października 2013

Od Hope do Ichigo

(Takie tam bazgroły :I ...)

Od Äiszy do Kastiel'a - Odnalazłam sie

popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się ..
-Ciesze się ..
Siedzieliśmy po chwili położyłam się
-Masz zamiar tu spać ??
-Czemu nie pogoda ładna
Wilk położył się obok mnie .. wtuliłam się do niego ...
popatrzyłam na niego ..
-Przy tobie odnalazłam siebie ..
-Miło słyszeć

Po chwili wstałam ustałam w blasku księżyca zawyłam  ..

Od Agonii do Altaira i Calipso - Ja na prawdę...

Umówiłam się z Altairem nad jeziorem. Czekałam już od 10 minut, ale basiora nigdzie nie było widać. Cóż, pewnie zapomniał że to tutaj - pomyślałam. Ujrzałam go jak wędrował z jakąś waderą. Coś we mnie pękło. W sumie... Coś do niego czułam. Naprawdę. Nie mogłam jednak wyciągać pochopnych wniosków. Przecież to mogła być jego stara przyjaciółka, albo oprowadzał ją po okolicy... Ale coś we mnie działo. Czułam się taka... Zazdrosna. Podeszłam do nich.
-Kim jesteś - warknęłam spoglądając na waderę.
Pierwszy raz się tak zachowałam. Nie mogłam siebie kontrolować. Władała mną zazdrość.
-Ja? Może lepiej, kim ty jesteś - zdziwiła się wadera.
-A co z nim robisz. Zostaw go w spokoju!
-Agonia, uspokój się - próbował mnie uspokoić.
-Ale o co ci chodzi? Kim ty jesteś? Co ci przeszkadza że sobie spacerujemy.
-Niepokoi mnie to że Alt włóczy się z kimś obcym!
-Agonia...
Czułam że zaraz wybuchnę. Byłam zła.
-IDŹ SOBIE - krzyknęłam.
-Agonia - krzyknął Altair - Co w ciebie wstąpiło?!
-Ja... Ja...
Byłam naprawdę zawstydzona. Nie wiedziałam jak to wyjaśnić... Nie chciałam mówić Altairowi o tym że się w nim zakochałam... Ale co z tą waderą? Zachowałam się jak skończona idiotka. Pozwoliłam się ponieść emocjom zapominając o reszcie świata.

<Altair, Calipso? Chciałam rozwinąć sytuacje xD PS Wiem że to Alt miał dokończyć, ale to takie przy okazji >

Od Skyfall do Pandory

Obudziłam się cała obolała. Byłam ranna, ale dobrze opatrzona. Przede mną stał biały wilk, który najwyraźniej gniótł jakieś lecznicze zioła w glinianym moździerzu. Podniosłam głowę, lecz chwytając się za nią poczułam okropny ból głowy.
- Za chwilkę ci przejdzie- obrócił, a raczej obróciła się. Biała wilczyca z trzema czerwonymi znakami; po jednym pod okiem oraz na czole przypominający coś na podobieństwo koła.
- Gdzie... ja jestem?- zapytałam.
- Moje imię to Pandora, znalazłam cię na jednej z gór.
- Sądzisz, że się zgubiłam?- dodałam ironicznym głosem.
- Cóż... byłaś ranna, nieprzytomna i osłabiona. Przepraszam jeśli nie spodobało ci się to... nie chciałam żebyś...
- Nie potrzebuję pomocy- wstałam lecz upadłam. Nie czułam tej siły co zawsze.
- Jesteś osłabiona, proszę, zostań chodź chwilkę.
- Nie szukam niańki!- krzyknęłam. Zakaszlałam.
- Jesteś chora...
- Zawsze jesteś taka uparta?!- zakaszlałam ponownie.
- J-ja...j-jja przep--raszam- odsunęła się trochę w tył. Udało mi się wstać wyszłam z bujnych krzaków, która wyglądała jak kryjówka. Poszłam nad jeziorko, napiłam się wody.
- Wszystko gra?- usłyszałam blisko ucha głos, dość znajomy. Wystraszyłam się, byłam zaskoczona.
- Co tu robisz?!
- N-nie chcę przeszkadzać... ale....
- Streszczaj się...
- Zapomniałaś- wyciągnęła lekko trzęsącą się łapę na której był...
- Mój medalion!- szybko wyrwałam go jej. Nałożyłam na szyję- Czemu żeś mi go zabrała?!
- T-to nie ja... znala...
- Oh przestań, po co mi go ściągnęłaś.. zresztą nie ważne...
- Znalazłam na drzewie...- dokończyła.
- Niemożliwe!
- Ale kiedy to prawda...
- Niech ci będzie...- szłam prosto przed siebie- Jestem Skyfall- obróciłam się.
- Skyfall? Ładne imię.
- Aj, nie podlizuj się.
- Myślisz, że mogłabym tu zostać?
- Czemu mnie o to pytasz?
- Jak to! Jesteś alfą, czyż nie?- wybuchłam śmiechem.
- Oh, muszę pozbierać parę... dlaczego się śmiejesz? Cóż, śmiech to zdrowie, ale..
- Oj daleko mi...
- Do czego? Ah, chodzi o tą alfę...
- Alfą jest Hope i Omega, a co do mnie to ja bym się nie nada...
- Nie sądzę- przymknęła oko- masz to zapewne wrodzone.
- Co do przywództwa...?
- Jesteś córką Starfall, nieprawdaż?- zapytała tajemniczym głosem- oj... powiedziało mi się!- zdawało się, jakby inna dusza w niej siedziała.
- Czekaj, wiesz o Starfall?
- Właściwie... to nie wiem kim była... ta pani...- poczuła się głupio.
-Feathrine?
-Co?
Pobiegłam przed siebie.
- To ja.. ten.. no.. idę to pozbierać co miałam- usłyszałam jej głos w dali...

Od Zary do Ifus

-zimna ta woda-powiedziałam-no choć do jaskini!-zaproponowała-Ok-odpowiedziałam i poszliśmy do jaskini, nagle zerwał się wiatr.....

<Ifus>

Do Calipso!!!!

Nie mogliśmy wstawić opowiadania o nazwie : Mój pamiętnik. Po prostu nie działa :(
Wyślij do nas treść książeczki i obrazek na okładkę a my ją wstawimy już jako książkę.
Przepraszamy!

Od Calipso ♂ do Altair ♥♥♥- Pierwsze spojrzenie

Właśnie szłam do mojej jaskini, gdy zobaczyłam coś niesamowitego. A raczej kogoś. Był to przystojny basior. Rozmawiał z waderą. Ona nazwała go Altair. Kiedy rozeszli się, wadera w lewo, on poszedł w prawo, to była moja chwila. Podbiegłam do niego. On zdziwiony aż się zatrzymał. Zagadłam go:
- Jestem nowa. Cześć. Nazywam się Calipso, a ty?
- Altair. Oprowadzić Cię?
- Jasne, dzięki!
- No to gdzie idziemy?
- Przed siebie...
Trochę znałam okolicę, i wiedziałam gdzie nas zaprowadzi droga ,,Przed siebie". Na Łąki Czułych słów...
Gdy doszliśmy
- Ale tu pięknie... Powiedziałam
- Tak, bardzo...
Spojrzeliśmy na siebie. Poczułam coś do niego...

Altair dokończysz?

Od Blue do Kiby

Kłęby dymu unosiły się w powietrzu. Zakaszlałam parę razy. Uwięziona w wąskiej szczelinie powoli traciłam dostęp do powietrza. Wbiłam pazury w skałę nade mną, skała popękała prześwitując błękitnym blaskiem i rozbiła się w drobny mak. Podniosłam się obolała, rozejrzałam się wokoło. W myślach zadawałam sobie jedno pytanie: Co tak właściwie doprowadziło do zawalenia jaskini? Istnieje możliwość że przyczyną są wybuchy sejsmiczne lub nawet same ruchy tektoniczne. Które jednak nigdy tu nie występowały... To musiało być coś innego.
By nie tracić czasu za wszelką cenę chciałam znaleść wyjście z tej sytuacji. Gruzu było tak dużo że nie dałabym rady rozbić wszystkiego.Poza tym w głębi serca wiedziałam że nigdy nie powinnam używać mocy. Zmartwił mnie wątpliwy los Kiby i reszty. Czy zdołali się uratować? Przerywając te rzekę wywodów, podłoże znów zadrżało pod moimi stopami. Trzęsienie stopniowo się nasilało i z sufitu spadł kamień rozbijający podłogę. Nie mogąc się uratować spadłam wraz ze skałami.
Przez chwilę nie docierały do mnie żadne dźwięki. Czułam się niczym niema. Otworzyłam oczy i uniosłam łeb. Niedaleko mnie, pośród ciemności dało się dostrzec iskry i płomienie. To był Kiba walczący z dziwnymi istotami. Chciałam mu pomóc, gdy nagle reszta z potworów zaatakowała mnie. Bez litości szarpali moje ciało, a ja rozpaczliwie próbowałam się wydostać. Resztkami woli znalazłam w sobie siłę. Moje futro rozbłysnęło blaskiem, tak jak i moje oczy. Mój grzbiet pokrywał lodowaty, błękitny ogień. Czułam się silna jak nigdy, ale przy tym miałam ochotę roznieść się szaleńczym śmiechem. Całe zło, zaszczepione u mnie i pielęgnowane, rozbudziło się ze snu. Nie wiedziałam czy zdołam się opanować...

(Kiba, Wievery?)

Od Kastiel`a do Äiszy - Czarująca Noc

Moje serce było szczęśliwe będąc obok Niej lecz myślałem również o Floreen. Obydwie Wedery były cudowne. Moje przemyślenia przerwała nagle Äisza
-Kas co Cię tak martwi? -zapytała patrząc na mnie
-Oj przepraszam Cię zamyśliłem się -odparłem z delikatnym uśmiechem
W moim sercu grała piosenka, zacząłem ją śpiewać



2 piosenka była o 2 Wederach o Äiszy i Floreen.
-Wiesz Ty i Floreen rozumiecie mnie jak nikt inny na całym świecie -powiedziałem z uśmiechem na pyszczku
(Äisza?)

Od Kastiel`a do Floreen

Patrzyliśmy w taflę jeziora. nie było 2 odbić tylko 1. Połowa odbicia to była Flo, a Ja drugi. Spojrzałem w ziemię. Zobaczyłem na niej odciski łapy Wedery. Przyłożyłem do niej swoją. Pokryły się jakby były identyczne. Spojrzałem na Floreen, Ona na mnie. Uśmiechnąłem się i Ją przytuliłem.
-Proszę nie bądź na mnie zła, nie chcę być z Tobą ponieważ nie chcę żeby nic pomiędzy nami się nie zepsuło. Chcę abyśmy byli przyjaciółmi na zawsze -powiedziałem patrząc na Nią
Flo spojrzała. Nasze spojrzenia się spotkały.
-Flo... chcę Ci coś zaśpiewać -powiedziałem obserwując każdy Jej ruch
-Nie trzeba -powiedziała smutno





Po piosence wpatrywałem się w jej najdrobniejszy ruch.
(Floreen?)

Od Ahiry "Jak dołączyłam ?"

~~W tym samym dniu~~
-Fan .. Fan dobrze się czujesz ? -zapytała moja siostra
-Ta .. co .. co sie dzieje , gdzie jesteśmy ? -zapytałam
-Na terenach naszej watahy .... -odparła rozglądając się
-Nie możliwe .. musimy uciekać .. i to już ! -krzyknęłam do Amber
Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy z jaskini , i zaczęłyśmy uciekać . Nagle zza rogu wyszedł król naszej watahy tak kazano nam na niego mówić ...
-Dokąd to się wybieracie ? -zapytał złośliwie
-milczałam długo- ... Donikąd ..
Strasznie się bałyśmy .. nie wiedziałyśmy co mamy zrobić . Po chwili koło nas stanął basior . Szepnął mi żebyśmy uciekały , posłuchałam go i zaczęłam biec razem z Amber . W pewnym momencie Amber upadła i złamała łapę . Chciałam jej pomóc , lecz za nami biegli zabójcy . Próbowałam podnieść Amber , w pewniej chwili ona powiedziała że mam uciekać bez niej . Z oka poleciała mi łza . Martwiłam się o Amber i o basiora który nam pomógł . Biegłam zapłakana , nagle obok mnie pojawił się basior . Dobiegliśmy do jakiejś jaskini .
-Gdzie jesteśmy ? -zapytałam zapłakana
-Spokojnie .. jesteśmy na terenach mojej watahy . -odparł
Basior prowadził mnie do alfy . Alfa zauważyła nas w oddali i pobiegła w naszą stronę .
-Zaczekaj ... ja wyjaśnie alfie tą całą sprawę . -powiedział troskliwie
Długo czekałam aż skończy się rozmowa basiora z alfą . Wreszcie się doczekałam :
-Witaj .. jestem Hope . -Podała mi łape
-Witam , jestem Fantassia .
-Nial powiedział mi co się stało ... jeżeli chcesz możesz zostać w naszej watasze . -powiedziała
-Ja ? Jeżeli są miejsca z miłą chęcią ! -odparłam
Bardzo jestem szczęśliwa tą całą sprawą . Nowa wataha , miły basior który uratował moje życie . Byłam bardzo zmęczona , poszłam do jaskini i zapadłam w głęboki sen.
Obudziłam się rano . Nie znam miejsc watahy . Wyszłam na zewnątrz jaskini i zobaczyłam basiora . Podbiegłam do niego i powiedziałam :
-Cześć , dziękuje że wtedy tam byłeś .. gdyby nie ty nie byłoby mnie tu .
-Cześć , bez przesady , tak przy okazji Nial jestem . -podał mi łape
-Fantassia , miło mi cię poznać naprawdę . -odparłam podając łape
<<Nial co było dalej ?>>

Nowa! Calipso!

Partner: Szukam
Opis wilka: Calipso jest mądra i młoda. Marzy by założyć rodzinę i mieć szczeniaki.

Nowa! Ahira!

Partner: Szuka
Opis wilka: Ahira jest spokojną waderą . Ma długie białe włosy i interesuje się muzyką .

czwartek, 24 października 2013

Od Äiszy do Kastiel'a - Zawsze

Popatrzyłam na medalion
-Obiecuje ..-odparłam
Na pyszczku Samca pojawił się uśmiech
-To co powiesz na spacer ..
-Z tobą zawsze -uśmiechnęłam się
zaczęliśmy się wygłupiać i bawić jak dzieci .. Przeszliśmy cały teren watahy ..
-Co sadzisz o miłości-spytał
-Wieże w miłość .. ale tylko te jedyną ..a ty
-Też wieżę odparł ..
usiadłam obok niego nad wodą Kas usiadł obok mnie nie mogłam się powstrzymać już i wtuliłam się do niego ..
-Kas wiesz jesteś jedyny który akceptuje mnie taka jaka jestem
-Nie rozumiem jak można cie nie akceptować ..
Spojrzałam jednym oczkiem na niego i polizałam w policzek
Przez chwile była cisza słyszałam bicie naszych serc ..a po głowię chodziły mi myśli
,, Czyżby Kas był tym jedynym "

Od Kastiel`a do Kastiel`a - Zła sytułacja...

Biegłem za Flo. Kilka Jej łez spadło na ziemię. Patrzyłem na Nią i sam żałowałem, była piękną, czułą Wederą, ale nie mogłem być wierny każdej.Nie patrzyłem pod łapy, biegłem za Flo lecz zabrakło mi sił. Upadłem, próbowałem wstać.Moje siły wyparowały. Powoli zamykałem oczy aż nie mogłem ich otworzyć były ciężkie. Nie wiedziałem co się dzieje. Deszcz zaczął padać. Leżałem na ścieżce w lesie.
*Kilka godzin później*
Otworzyłem oczy. Próbowałem wstać. Rozejrzałem się i upadłem. Zawyłem kilkokrotnie.Poczym straciłem przytomność.
*Kilka dni później*
Zerwałem się na równe łapy i próbowałem znaleźć zapach Flo lecz nie wyczułem go. Wzleciałem w powietrze i natychmiast poleciałem do swojej nory. Tam zobaczyłem lis.
*List
Kas nie szukaj mnie. Daj mi spokój! Zniszczyłeś mnie i nie tylko. Zostaw mnie i zapomnij!
Floreen    
Na kartce był odcisk łapy i kilka kropel łez. Byłem wściekły. Trzymałem cały czas list w ręce. Nagle zapłonąłem i zamieniłem się a bestię. List spłonął. kilka drzew stojących niedaleko mojej jaskini, po krótkiej chwili leżały obalone. Wszedłem do jaskini. Musiałem chwilę ochłonąć.
*Jakiś czas później*
Wybiegłem z jaskini w poszukiwaniu Flo. Przebiegłem i przejrzałem każdy zakamarek watahy lecz bez skutecznie. Ostatnim miejscem które sprawdzałem był las. Nie było Jej nawet tam. Podszedłem do drzewa i wbiłem w nie mocno pazury, zawyłem jednocześnie. Oparłem łeb o korę.
(Floreen?)

Od Ifus do Zary - Spotkanie

Wyszłam rano z jaskini. Picallo i szczeniaki, duże szczeniaki spali. Zobaczyłam waderę - Cześć!-powiedziałam-Hej!-odpowiedziała-Jestem Ifus.-Przedstawiłam się-Zara-odpowiedziała-Choć gdzieś.-Zaproponowałam-Ok-Poszliśmy nad jezioro przez całą drogę gadaliśmy gdy byliśmy na miejscu wskoczyłam do wody, a Zara za mną. Bawiłam się świetnie -Ifus fajnie tu!-powiedziała-Ehe....-Powiedziałam, a Zara potem dodała-....-

<Zara?>

Od Blue do Throw'a

Bardzo mnie ucieszyła wieść o kolejnym członku naszej watahy. Choć zwykle, nie jestem towarzyska, charyzma tego basiora dodała mi nieco pewności siebie. Chciałam lepiej go poznać, tak więc zaproponowałam mu zwiedzanie terytorium. Pokazałam mu Las Czerwonych Kwiatów, a następnie oprowadziłam go po Lesie Białych Kwiatów. Pogoniliśmy parę jeleni wzdłuż rzeki, świetnie się przy tym bawiąc. Zmęczeni usiedliśmy na łące.
- Czy coś się stało? Wcześniej widziałem że jesteś nieco smutna. - padło to pytanie między żartobliwą wymianą zdań.
- Ależ nie... Wiem że często jestem raczej pozbawiona entuzjazmu, ale i tym razem nic się nie stało.
<Throw??? przepraszam że takie krótkie :/ )

Od Kiby do Wiwery

Wstałem, gdy bło już po wszystkim. Gęsty dym zasłaniał mi praktycznie wszystko. Próbowałem odnaleźdź się w tym miejscu, ale nie udawało mi się. Z lekka biała mgła zaczęła w oddali pokazywać jakieś niebieskie światła.
 - Blue?! - zawołałem jakby bez nadziei w głosie na jej odpowiedź. Widziałem jak zwaliła się przed nia ściana gruzu, więc raczej mnie nie usłyszy.
 - Blue! - zwiesiłem głos - Mam nadzieję, że nic Ci nie jest... - szapnąłem jakby sam do siebie. Wtedy przypomnało mi się, że coś walnęło mnie w głowę podczas, gdy skały spadały. Potem wyba widziałem skrzydło... Tak, to było szkrzydło!
 - Wiwera? Hej, jesteś tutaj?! - żadnej odpowiedzi... Choćby jęknięcia... Zacząłem węszyć w poszukiwaniu Blue i Wiwery. Żadnego tropu. Wydaje mi się, że przeszedłem cały korytarz. Próbowałem nawet zniszczyć tą zaporę odzdzielająca mnie i Blue. Jednak ta uporczywie nawet nie drgnęła. Nagle usłyszałem żeński głos ze strony świateł. Mimo gęstnej mgły pobiegłem tam. Znalazłem się w ogromnym pomieszczeniu. Nagle pojawiły się setki świateł. Usłyszałem jakieś szepty i zauważyłem ruch. Gdyby nie ta mgła. Skoro wzrok zawiódł, a słuch nie pomaga, trzeba wykorzystać węch...
 Z nagłą prędkością zaświeciły mi się oczy i wytworzyłem ogromna kule ognia...
 Ci szaleńcy zachowywali się jak popaprańcy...
 - To on! On!
 Z tej chwili pamiętam tylko ich powykręcane ciała i spaczone umysły. Dla nich to był koniec, ale we mnie, we mnie coś się zaczynało...
<BLUE? WIWERA?>

Od Floreen do Kastiel'a - Ja przepraszam





 Zależało mi bardzo na Kastiel'u, bo to mój jedyny przyjaciel i nie chcę go stracić, lecz takie życie. Leżąc na gałęzi patrzyłam się w tafle wody gdzie się nie spojrzę to ja pierwsza połowa, a on druga. Myślałam że będziemy razem, westchnęłam. Może nie jesteś my sobie pisani, a może tak? Wiem co nam przepowie przyszłość. Poszłam do lasu do starej wilczycy, a przepowiednia była taka. Mam spojrzeć w głąb jeziora, a wtedy do wiesz się. Spojrzałam tam było ja zwykle ja pierwsza połowa, a on druga. Miałam w głowie 1000 myśli, może powinniśmy być razem? Westchnęłam nie wiem wierze przepowiedni, ale nie wiem. Istnieje jeszcze Aisza. Po chwili pojawiła się Kastiel. -Kastiel!- przytuliłam go naj szczerzej ja umiem-Kastiel je cię bardzo, ale to bardzo kocham, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie! I love you! I ja cię przepraszam że uciekłam. Po prostu byłam smutna czy mi to wybaczysz proszę Kastiel!-Powiedziałam ze szczerym uśmiechem i łza w oku -Och Flo!-powiedział, a potem dodał-Wybaczę- Popatrzyliśmy się w głąb jeziora i byliśmy jednym!

<Kastiel?>

środa, 23 października 2013

Od Kastiel`a do Äiszy - Ważna wiadomość

-Wiesz... nigdy Cię nie opuszczę zawsze będę przy Tobie -powiedziałem patrząc w piękny pyszczek Wedery
Przez chwilę była cisza. Uśmiechnęła się.Spojrzałem na ziemię.
-Czy mogłabyś się odsunąć?-zapytałem
-Oczywiście, ale czemu?
-Zaufaj mi
Odsunęła się lekko do tyłu. Pomyślałem o ognistym sercu, po chwili pomiędzy nami pojawiło się...


Wedera przestraszyła się i odskoczyła. Po czym się przyjrzała i podeszła.
-Äisza Ja... -nie zdążyłem powiedzieć, przerwał mi huk.
Rozejrzeliśmy się dookoła. Wyciągnąłem medalion i założyłem na szyi Wedery.



-Co to?
Spojrzała na naszyjnik.
-Nie mogę tego przyjąć
-Możesz, to prezent gdy będziesz się źle czuć, będzie Ci smutno, gdy będziesz w niebezpieczeństwie zjawię się jak na wezwania
-Ale jak to?
-Ten medalion to część mnie, noś go a Ja będę zawsze przy tobie.
-Proszę nie przestrasz się gdy zjawi się kula ognia i Ja będę w niej.Obiecaj że go nigdy nie zdejmiesz? -dodałem
(Äisza?)

Od Floreen do Kastiel'a - Ból w sercu...

Stałam nad nim nagle otworzył oczy. -Kastiel ty żyjesz!-krzyknęłam -Floreen...-powiedział resztkami sił. -Flo ja z tobą nie mogę być, bo kocham Äiszę.-powiedział- Byłam jeszcze bardziej smutna.

( inny filmik nie działał , przepraszamy!)

      (Piosenka do C.D) Odwróciłam się zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby, w tedy powiedziałam -Żegnaj nie odzyskasz mnie!-Pobiegłam daleko w las, a Kastiel za mną. -Odczep się!-warknęłam, moje serce nigdy nie czuło takiego bólu. -Floreen proszę! nie!

<Kastiel?>

wtorek, 22 października 2013

Od Äiszy do Kastiel'a - Obiecaj ...

Gdy się obudziłam Kastiela nie było wyszłam przed jaskinie .. tam zobaczyłam kocyk oraz jedzenie a przy nim stał Kas .. Uśmiechnęłam się i podeszłam
-Jak ci się spało?
-Dobrze .. nawet bardzo ..
-Jesteś głodna
-Jak wilk-zaśmiałam się spojrzał na mnie i też się zaśmiał ..
-To dla ciebie przyszykowane ..-podsunął mi kawałek mięsa
-Dziękuje jesteś cudowny
-Eee tam bez przesady-uśmiechnął się ..
Zjedliśmy wszystko oblizałam się po chwili Kas się zaśmiał
-Co jest
-Masz kawałek na nosku ..
zaczęłam wykręcać językiem by zlizać niesforny kawałek .. niemal tarzałam się po ziemi ..  Gdy usiadłam i westchnęłam Kas niespodziewanie polizał mój nosek
-Proszę już masz czysty ..
-Dzięki .. -uśmiechnęłam się do niego
-chodźmy się przejść
-Gdzie ?
-No przed siebie ..
-Ok
Ruszyliśmy szliśmy tam gdzie nas łapy poniosą .. Po drodzę spytam się niepewna
-Kas mogę mieć do ciebie ważne pytanie ..
-No jasne ..
-Czy możesz mi coś obiecać
-Tak ale co ?
Popatrzyłam na niego
-Obiecaj mi że zostaniemy przyjaciółmi i nawet jak znajdziesz swoja miłość to wiesz .. Nie zerwiemy kontaktu .. ?
Patrzyłam mu w oczy bardzo go lubiłam i zależało mi by go nie stracić ..

<Kas??>

Od Kastiel`a do Floreen - Poszukiwania

Byłem zły i smutny. Postanowiłem poszukać Floreen. Na początku poszedłem do jaskini. Nie było Jej tam. W myślach powtarzałem imię Wedery. Pobiegłem przeszukać cały teren lecz bezskutecznie. Zostało mi do przeszukania 1 miejsce -jezioro i okolice. Wybrałem się tam zamyślony.
*Przed Jeziorem*
Spojrzałem w taflę wody. Moje odbicie było w połowie, a dróga połowa było Floreen. Zawyłem z rozpaczy w niebo.
W mej głowie miałem wiele myśli
*-Czemu zawsze gdy próbuję znaleźć ukochaną muszę coś zniszczyć?
-Czemu musiała uciec?
-Dlaczego Jestem takim kretynek, chcę jak najlepiej dla każdej wedery, ale nie mogę znaleźć wybraki mego serca. Dlaczego?*
Zawyłem ponownie. Położyłem się przed jeziorem i wpatrywałem się w taflę rozmyślając.
*Przyszła noc*
Cały dzień tam przeleżałem i nie ruszyłem się na ani na chwilę. Wpatrywałem się przez cały czas. Nie miałem zamiaru spać.
*Nadszedł ranek*
Leżałem, wpatrując się w wodę. W głowie kłębiły mi się myśli
*-Mogło się coś z Flo? Czy nic Jej nie jest? Jak się czuje?*
Niebo poczerniało, zbliżała się burza. Wstałem i wzleciałem, prosto w centrum burzy. Nie mogłem znieść tych myśli. Uderzył mnie piorun. Straciłem przytomność i spadłem prosto w ziemię.
*W głowie*
Błąkałem się po ciemności. Czułem zimne krople na pysku. Uświadomiłem sobie że czas się zmienić i żyć dla 1 Wedery. Opiekować się Nią i sprawdzać czy jest Jej dobrze. Nagle w ciemnościach zobaczyłem Äiszę i wiedziałem że to Jej będę służył. Ocknąłem się i otworzyłem oczy...
(Floreen?)

poniedziałek, 21 października 2013

Od Hope C.D od Ichigo

Bestia stała śmiejąc się nam w oczy. Ichigo warczał. Byłam w szoku. Ta sytuacja, to miejsce... Nie wiedziałam co mam robić.
-Zejdź mi z drogi!- krzyknął.
-Nigdy! -odpowiedział Ichigo.
-Nic mi nie zrobisz... Znam każdy twój ruch...-powiedziała bestia śmiejąc mu się w twarz.
Ichigo skoczył mu do gardła. Warczałam groźnie i strzelałam w bestie lodowymi strzałami.
Potwór odepchnął Ichigo.
-A więc tak? Chcesz zginąć razem z nią? - powiedziała bestia podnosząc kolczasty ogon ku górze.
Fantasy - Creature Wallpaper
Strzeliłam w oczy bestii strzałą lodową o większej mocy.
-Ichigo! Teraz!- krzyknęłam. Oszołomiony przez bestie wstał i z największą siłą wgryzł się w kark potwora.
Krew tryskała na wszystkie strony. Bestia padła. Rozpłynęła się w powietrzu zostawiając ze sobą garstkę popiołu. Było tylko słychać śmiech bestii zanikający w ciszy.
-Nic ci nie jest?-podbiegłam do Ichigo.
-Wszystko w porządku... Ale jak ty się czujesz?
-Dobrze...-powiedziałam z lekkim uśmiechem.-No więc?
-Tak...
Patrzyliśmy na siebie lecz po chwili zaczęliśmy się radośnie uśmiechać.
-Cieszysz się?-spytałam z uśmiechem.
<Ichigo >u< ? >

Od Floreen do Kastiel'a - Złamane serce...

Moje serce pękło na pół. Odwróciłam się od niego i uciekłam. Wzbiłam się w powietrze, Kastiel krzyczał -Floreen!-A ja nic. Poleciałam z prędkością światła. Zatrzymałam się nad jaskinią Kastiel'a i napisałam list:

Kas musiałam odlecieć. Nie wiem czy kiedyś wrócę, a tak myślałam, że mnie nie zechcesz myliłam się co do ciebie jednak jesteś taki jak inni! Może wrócę lecz już nie taka jak teraz.

PS; Jak będzie się coś działo to wiesz gdzie jestem.

Na liście były plamy łez.-Floreen!-krzykną i porwał list. Podszedł do drzewa i wbił w niego pazury, szeptał wciąż moje imię, a smutek w nim rósł. Usiadłam na gałęzi drzewa i patrzyłam w jezioro w od biciu było mnie pół. Wyszeptałam -Gdzie drugie pół, a no tak te drugie mnie nie chce!? Kastiel wybrał się mnie szukać nad jeziorem....

<Kastiel?>

Od Throw'a do Blue - Sidła jej oczu

Jesień. Liście były wszędzie. Jednak chmury dość często zasłaniały słońce. Próbowałem je przegonić, ale nie udawało się. Coś musiało mnie dekoncentrować.Coś albo ktoś... Odwróciłem się warcząc i stworzyłem falę powietrza, która rozgoniła okoliczne rośliny. Zauważyłem biały i długi ogon. Więc ktoś się na mnie czaił. Użyłem podmuchu wiatru i uniosłem go lub ją w powietrze. Oczy świeciły mi się jak nigdy, ale nie wykorzystałem ich mocy. Jednak to co ujrzałem mnie zaskoczyło.Piękna, wiotka i subtelna. Z gracją utrzymywała się w powietrzu. Z szybkością się do niej zbliżyłem i delikatnie opuściłem na dół. Błękitne oczy, miękka sierść, białe kły. Uśmiechnąłem się spoglądając na nią uwodzącym wzrokiem i powiedziałem:
 - Witaj! Jestem Throw! Wybacz mi piękna istoto! Naturalny odruch!
 - Jasne! Tak w sumie to powinnam być Ci wdzięczna. Uwolniłeś mnie, wpadłam w sidła... Jestem Blue!
 - Miło mi.... ale nic Ci nie jest?
 - Nie! Jednak muszę Ci się zrewanżować! Widzę, że jesteś nowy. Może skusisz się na oprowadzenie Cię?
 - Z największą przyjemnością! -Odwzajemniłem jej uśmiech, jednak zauważyłem, że niestety ktoś ją skrzywdził. Była trochę przygnębiona, złamane serce... Ale chyba poprawiłem jej humor!
< BLUE?>

Od Kastiel`a do Äiszy - Niespodzianka

Äisza położyła się, Ja obok niej.
-Czemu nie idziesz do siebie? -zapytała zaskoczona
-Nie chcę Cię tu zostawić samej, jest chłodno mogłabyś się przeziębić -powiedziałem kładąc na Niej skrzydło
Zarumieniła się. Pomyślałem o mojej Jaskini.
-A może pójdziemy do mnie?-zaproponowałem
-...nie dziękuję -powiedziała zakłopotana
-Chodź tam będzie Ci ciepło i wygodnie -powiedziałem patrząc na nią.
-No dobrze
Zmieniłem się w człowieka i wziąłem Äiszę na ręce. Wtuliła się we mnie i usnęła. Szedłem do jaskini jakoś 20 minut. Położyłem Ją w legowisku i przykryłem wełnianą kołderką. Zmieniłem się w wilka i położyłem niedaleko legowiska.
*Rano*
Nastał ranek. Obudziło mnie słońce wpadające przez okno. Wstałem i zasłoniłem by Wedera mogła spokojnie spać. Poszedłem do kuchni gdzie wziąłem 2 duże miseczki i poszedłem coś znaleźć do jedzenia. Niedaleko była polana na której zawsze było dużo zwierząt i różnych owoców np. jagód, poziomek, borówek, a nawet były maliny.
Poszedłem tam i zapolowałem na 2 sarny. Po chwili były martwe. Wziąłem oby dwie zaniosłem pod jaskinię.
Wróciłem tam i zebrałem 1 miseczkę owoców. Parę metrów dalej było jezioro. Nabrałem trochę wody do miseczki dla Äiszy. Po tym sam się napiłem. Wziąłem oby dwie miseczki i  poszedłem do jaskini. Miseczki położyłem przed jaskinią. Wszedłem cichutko i wziąłem koc,po czym wyszedłem. Obok jaskini rozłożyłem koc na nim położyłem miseczkę z wodą i owocami. Sarny leżały niedaleko. Wszedłem do jaskini i podszedłem do legowiska. Wełniana kołderka zsunęła się na podłogę, podniosłem Ją i przykryłem Äiszę. Wyszedłem i usiadłem na kocu.
(Äisza?)

Od Kastiel`a do Elzbieta98 - Kanion

Obudziłem się. Był ranek, słońce przebijało się przez gęstą mgłę i drzewa. Wstałem i rozciągnąłem się, po czym wyszedłem z jaskini na polowanie, lecz pierw skierowałem się na jeziorko by ugasić pragnienie.
*Nad jeziorem*
Podszedłem, następnie przyjrzałem się wodzie. Była bardzo czysta. Napiłem się. Rozejrzałem się dookoła. Słońce znikło gdzieś za drzewami. Zrobiło się ciemno.




Szedłem i szedłem w ciemnościach po lesie. Po poru minutach ujrzałem blask światła. Skierowałem się na niego. Byłem bardzo blisko, promienie słoneczne oślepiły mnie. Potknąłem się o coś w zacząłem spadać. Otworzyłem oczy i zobaczyłem że jestem blisko ziemi. Rozwinąłem skrzydła. Coś poszło nie tak i uderzyłem łapą o skałę. By zamortyzować upadek próbowałem się odwrócić na plecy lecz nie zdążyłem. Leżałem na boku, pół przytomny. Bolało mnie wszystko, a szczególnie skrzydło i łapa. Straciłem przytomność. Po jakimś czasie usłyszałem huk i otworzyłem oczy.  Przede mną była Wedera, która szturchała mnie łapą. Rozglądała się dookoła. Podniosłem łeb i próbowałem wstać.
-Kim jesteś? -zapytałem
-Ja jestem Hope, Alfą w Watasze Niezłomnej Nadziei, a Ty jak mi się zdaje jesteś Kastiel
-Tak, miło mi Cię poznać
-Pomożesz Mi ?
-Oczywiście
-Czy mógłbyś zbadać co się tu dziej co trochę latają tu jakieś kamienie -powiedziała
-Ja muszę jeszcze zrobić kilka bardzo ważnych rzeczy w watasze-dodała
-Dobrze Ty idź a Ja dowiem się co powoduje to dziwne zjawisko. Zdam Ci raport na placu w watasze
-Dobrze -powiedziała odchodząc
Rozejrzałem się dookoła. Zdawało by się że kiedyś jak byłem mały to tutaj byłem, pamiętam to jakby przez mgłę. Nagle rozległ się huk i za mną nie wiadomo skąd pojawił się wielki kamień. Szybko wstałem. Spojrzałem w górę i zobaczyłem kolejny głaz lecący prosto we mnie. Odskoczyłem.
*Jakby ktoś we mnie celował ale kto?*-pomyślałem
Nie mogłem się wzbić w górę by zobaczyć to z innej perspektywy. Postanowiłem się wspiąć na najwyżej położoną górę. Zacząłem się wspinać lecz z bolącą 1 łapą daleko nie zajdę. Nagle znowu usłyszałem huk i zobaczyłem kamień wbity niedaleko mnie. Przestraszyłem się lecz wspinałem się uparcie.
*Niedaleko szczytu*
Byłem bardzo niedaleko szczytu lecz zmęczenie dawało siwe znaki. Na szczęście daleko nie musiałem się wspinać, gdyż byłem wystarczająco wysoko by zobaczyć co chciałem. Powoli i ostrożnie się odwróciłem. Zobaczyłem lecące kamienie z 1 miejsca na szczęście nie w moją stronę tylko w stronę kaniony w który wpadłem. Kawałek wyżej była grota, wdrapałem się tam by odpocząć. Położyłem się i zasnąłem.

*Rano*
Obudził mnie blask wstającego słońca.



Stanąłem w wejściu do jaskini. Zobaczyłem lecące kamienie. Znowu w tym samym miejscu lot kamieni się zaczynał. W pewnej chwili w mojej głowie utworzyła się myśl żeby zrezygnować lecz obiecałem że przekaże Hope raport więc nie było mowy o rezygnacji. Spojrzałem na łapę, była spuchnięta, nie bolała aż tak lecz jak stawałem to ból był nie do opisanie. Następnie spojrzałem na skrzydło, nic nie było na nim wydać żadnych niepokojących znaków np. opuchlizny, ran. Zacząłem nim machać. Cofnąłem się i wybiegłem z jaskini. Nie był to dobry pomysł, gdyż spadałem w dół.  Zmieniłem się w smoka i wyprostowałem skrzydła. wzleciałem wysoko. Z góry zobaczyłem cyklopa z kamieniem w ręku. Zawyłem i zwróciłem uwagę cyklopa. Zaczął rzucać we mnie głazami. Uniknąłem wszystkim kamieniom. Odwróciłem się by zobaczyć czy nic poważnie nie ucierpiało. Zanim się zorientowałem że cyklop ma jeszcze 1 kamień leżałem wbity w skałę. Odepchnąłem głaz, byłem wściekły złapałem cyklopa z rękę i zabrałem daleko na wyspę gdzie mieszkają postacie takie jak on. Następnie poleciałem do watahy. W trakcie lotu zmieniłem się w wilka. Wylądowałem i podszedłem do Alfy Hope i zdałem Jej cały raport z tego co mnie tam spotkało.

Nowy! Throw!

Partner: Podoba mu się Blue
Opis wilka: Łagodny, czuły, wierny, silny i odważny, miły, Poszukuje kogoś zabawnego i pogodnego, i chyba znalazł...

niedziela, 20 października 2013

Od Pandory - Obcy teren

Obudziłam się cała zdrętwiała. Nie czułam przednich i tylnych łap. Starałam się wstać. Nie przyniosło mi to żadnych efektów. Czułam się jak nowo narodzone szczenię, które próbuje samodzielnie chodzić. Potykałam się. Upadałam. W końcu miałam lepsze wczucie. Szłam lekko chwiejąc się. Musiałam długo leżeć bez ruchu. Spojrzałam dookoła. Drzewa iglaste tworzyły alejkę, gdyż stały na przeciw siebie. Wiał lekki, ciepły wiaterek. Trawa była nie co mokra, ponieważ zapewne poprzedniego dnia padał deszcz. Ptaszki ćwierkały. Promienie słoneczne podświetlały krople znajdujące się na krzewach, błyszcząc jak drobne brylanty. Pogodnie i spokojnie w lesie, który jak sama nazwałam ,, Lasem Harmonii". Wciąż rozmyślałam skąd się tam wzięłam słuchając porannej melodii wróblów, która układała się w całość z rytmicznym stukaniem dzięciołów o pień i niszczeniem twardych skorup orzeszków oraz żołędzi przez wiewiórki. Zaburczało mi w brzuchu. Ujrzałam krzew dużych, czarnych jagód. Ze smakiem ugryzłam gałąź, by jadalne kulki spadły. Niestety, ni to kwaśne, ni to słodkie. Gorzki sok ubrudził mój biały pyszczek. Dalej zobaczyłam grzybki. Brązowe o gąbczastych spodach były całkiem dobre. Co prawda jałowawe, ale soczyste. Tak, jestem wegetarianką. Dziwne, że Matka Natura obdarzyła waderę taką niezrozumiałą cechą. Idąc dalej przypomniałam sobie jedynie to, iż parę dni temu ( z założenia ok. 5) opuściłam moją watahę.
 Chciałam żyć własnym życiem. Po za tym, od zawsze mnie prześladowano. Nie czułam się komfortowo. Rodzina się nawet mną nie interesowała. Zawsze byłam odludkiem. Wchodziłam do starej groty, która naprawdę nie była tym co zakładano. Raczej skalny tunel, który prowadził to przepięknego miejsca. Mnóstwo kwiatów. Tu błękitne, tu czerwone, tu żółte i inne barwy tęczy. Znajdowało się tam małe jeziorko i ciepłe źródełko. Była to moja mała tajemnica, ale wielka w głębi, gdyż dawała mi tyle szczęścia, obserwatorium natury i nie tylko. Ah, co to były za czasy. Będę tęsknić za tym miejscem...
 Po jakimś czasie doszłam do wniosku, iż coś za mną chodzi. Jakaś nadprzyrodzona siła. Wtedy byłam już na czyimś terenie. Przestraszyłam się, gdyż kogokolwiek to było terytorium mógł mnie zabić. Byłam obca przecież. Krzyknęłam. Zobaczyłam, że grube, długie plącza wystawały mi z grzbietu. Byłam niezwykle przerażona. Jeszcze bardziej, kiedy to się ruszyło. Poczułam moc w sobie. Czy aby należałam do grupy wilków o nadprzyrodzonych zdolnościach? Podekscytowana spróbowałam się skupić, by sprawdzić czy potrafię ową roślinnością "sterować".
- Ojejciu!- wykrzyknęłam- to.. to jest... NIESAMOWITE!- nagle zaczęły owijać się wokół moich tylnych łap- zaraz... n-nie tak miało być... kurczę, ratunku.... ah!
Przewróciłam się. Nie miałam pojęcia jak z tego wyjść.
- Niegrzeczne roślinki, chować się!... Abrakadabra? Hokus-pokus? Czary-mary?.... hmm... nie mogę tu tak tkwić... hej- dostrzegłam niedaleko leżącą wilczycę na pewnej górze. Wbiłam pazury w kłębowisko. Zawyłam. Bolało. Roślinność miałam wrodzoną najwyraźniej, ale jak to możliwe? W końcu się wydostałam. Zobaczyłam w oddali pagórek, na którym leżała wilczyca. Nie chciałam się mieszać w te sprawy, ale wzięłam się w garść. Wbiłam pazury w twardą ziemię wgórka, by wspiąć się. Weszłam. Szturchnęłam ją. Nic. Ponownie. Znowu klapa. Była nieprzytomna.
- Nie mogę ją tu zostawić- miałam zamiar ją zabrać, lecz okazała się ciężka. Poślizgnęłam się i spadłam z nią. Na szczęście nic się nie stało.
***
 Znalazłam idealne miejsce wśród gęstwin bujnej roślinności. Zorientowałam się, iż plącza znikły. A raczej schowały się. Ułożyłam tam nieprzytomną. Trudno było zabrać waderę, ale dałam radę. Dojrzałam cztery poważne rany na lewej przedniej łapie. Krwawiły wciąż. Zerwałam miękki, duży liść z drzewa. Zamoczyłam do pobliskiego źródełka. Na rany nałożyłam liście świeżej mięty i zawinęłam wokół łapy mokrym listowiem. Zabrałam kawałek wilgotnego mchu. Splaszczyłam i dałam na głowę samicy. Plamy krwi pod jej grzywą przeczyściłam mieszanką nektaru, korzeni imbiru i innych przypraw, by obrażenie na czole nie dostało zakażenia.
 Minął dzień.
< Skyfall, dalej?>

Od Wievery do Kiby

(sory że tak późno)
Gdy jaskinia zaczeła się zawalać, przerażona nie potrafiłam się ruszyć.
- Szybko! Musimy uciekać. - krzyknęła Pandora.
Na Kibę sypały się kamienie. Własnym ciałem zasłoniłam go. Kamienie sprawiły mi rozległe rany. Patrzałam ze łzami w oczach na Kibę. W tym samym czasie, Blue która była na końcu kamienie zasypały drogę...

Od Kastiel`a do Floreen - Niezdecydowanie

Zamilkłem z szoku. Flo tym mnie zaskoczyła. W tym momencie miałem 1000 myśli jak nie więcej. Wbiłem swój wzrok w ziemię i myślałem. Floreen mówiła:
-Jesteś w szoku?
-Kas nic Ci nie jest?
-Odezwij się! -krzyknęła
Do mnie to nie docierało. Myślałem że mogę Ją zawieść czy gorzej zranić.
-A jednak jesteś taki jak większość basiorów! Bezdusznym, niewiernym basiorem, który myśli tylko o "zaliczeniu" jak największej ilości Weder! -powiedziała z krzykiem w głosie i zawiedzeniem
 Wedera już chciała odejść z łezką lecz złapałem Ją za łapę.
-Flo Ja nie zasługuję na Ciebie, Jesteś miłą, piękną, inteligentną Wederą, która zawsze da Sobie radę
Flo się odwróciła w moją stronę i spojrzała na mnie. Dotknąłem jej pyszczka by zetrzeć łzy.
-Flo nie wiem co mam Ci odpowiedzieć ale nie podejmę decyzji teraz to dla mnie ciężkie -powiedziałem patrząc na Wederę po czym dodałem
-Z jednej strony zauroczyłaś mnie lecz nie wiem co się stanie dalej nie chcę Cię zranić
(Floreen?)

Od Äiszy do Kastiela - Jedyne co kogo mam

Gdy Basior polizał mnie w policzek uroniłam kilka łez
-Czemu płaczesz-spytał
-Przestraszyłam się że mogę cie stracić
-Tak ważny jestem dla ciebie ..?
Popatrzyłam na niego
- Tylko ciebie mam ,nie mam przyjaciuł, tylko ty mnie rozumiesz przez chwile myślałam że się już nie obudzisz .. jak tylko zobaczyłam że otwierasz oczy ulżyło mi ..
Uśmiechnął się do mnie i usiłował wstać, położyłam łapę na jego ramie i stanowczo powiedziałam
-Nie możesz jeszcze ..
-Czemu przecież czuje się lepiej ..
-Zaufaj mi i nie wstawaj ..
-Dobrze- powiedział zaskoczony ..
Leżeliśmy jeszcze godzinę w tym czasie basior zasnął ja zaś uśmiechnęłam się wiedziałam ze musi odpocząć po tym wszystkim ...
Po dłużnym czasie gdy wypoczął wstaliśmy i zaczęliśmy iść w strone watahy gdy doszliśmy do mojej jaskini zobaczyłąm ze wiele nie zostało z niej ..
-Gdzie zamierzasz teraz mieszkać -spytał ..
-Nie zostaje mi nic jak spać pod gwiazdami-zaśmiałam się

<Kastiel>

Nowa! Hirachi!

Partner: Szukam
Opis wilka: Zależnie od nastroju potrafi przybrać inną barwę sierści. Skrzydła pojawiają się u niej, gdy znajduję się taka potrzeba. Jest zawodową łowczynią, potrafi niepostrzeżenie rzucić się na swoją zdobycz.

Nowa! Enkeli!


Partner: Szuka basiora który jej nie zostawi
Opis wilka: Enkeli- Jest miła, ale i wredna.
Uwodzicielska i romantyczna.

piątek, 18 października 2013

Wow! Ifus dodała obrazki do Galerii!

Nowa! Pequ!

Partner: Szuka, choć nie wie czy może kogoś pokochać.
Opis wilka: Jest po ciężkich przejściach. Stara się na nowo przyzwyczaić do towarzystwa innych wilków.

Od Floreen do Kastiel'a - Muszę ci coś powiedzieć

-Tak jest piękny...-uśmiechnęłam się. -Flo choć my gdzieś, może na plaże?  Poszliśmy. Chodziliśmy po ciepłym piasku, na niebie był piękny zachód słońca. Usiedliśmy przy wodze, on odjął mnie skrzydłem, z mojego oka poleciała łza. -Flo czemu płaczesz?-zapytał?- Nic po prostu przy pomniałam sobie ten straszny dzień kiedy napadli nas ludzie.-powiedziałam.-Och Flo przestań ważne jest co teraz się dzieję.-powiedział chcąc poprawić mi humor -Dzięki Kastiel że mnie wspierasz.-uśmiechnęłam się i przestałam płakać.-Kastiel?-powiedziałam-Tak?-zapytał-Muszę ci coś powiedzieć...-powiedziałam -Co?-zapytał-Bo...no...ja...cię...k...k...k...kocham!-wyjąkałam, a on się na mnie popatrzył-Kastiel bo po tym co razem przeszliśmy, myślałam że ty jesteś wredny i w ogóle wiesz...-powiedziałam-No wiesz Flo....... < Kastiel? i co:)?>

Od Kastiel`a do Äiszy - Niespełnione Marzenia


Otworzyłem oczy, byłem bardzo osłabiony. Opiekowała się mną Wredera. Spojrzałem na Nią z delikatnym uśmiechem, po czym straciłem przytomność. Wszystko wokół mnie było zamazane i pogrążone w czerni. Błąkałem się po tych ciemnościach do póki nie zobaczyłem małego światełka. Skierowałem się na niego. Oślepiło mnie po czym zobaczyłem moich rodziców, brakowało jedynie Diany (młodszej siostry). Byłem szczęśliwy. Zauważyłem że Ja i Oni jesteśmy ludźmi.



Moja matka stała z mieczem. Podbiegłem do nich byłem malutki. Przytulili mnie. Rozejrzałem się dookoła by zorientować się gdzie jestem. Spostrzegłem że jestem na polanie gdzie bawiłem się zawsze z Dianą i rodzicami. Tata wziął gitarę i zaczął grać. Mama jak zawsze próbowała mnie nauczyć walki mieczem. Podała mi miecz i zaczęliśmy ćwiczyć. Nagle usłyszałem czyjś głos. Mówił "Obudź się, nie możesz umrzeć". Spojrzałem na rodziców. Oni na mnie. Usiedliśmy pod drzewem i znowu ten głos. Chciałem zostać z moją rodziną. Pokazałem im że idę to sprawdzić. Wstałem, a za mną matka, mocno mnie przytuliła. Tata również wstał i podniósł mnie, przytuliłem go. Postawił mnie na ziemię. Oddaliłem się kawałem i pokazałem gestem żeby poszli ze mną lecz Oni pokazali że nie mogą, pomachałem im i ruszyłem za tym głosem. Znowu błądziłem w ciemnościach, lecz szedłem za głosem który mówił cały czas "Nie umieraj, nie możesz". Nagle głos ucichł a ja stanąłem w miejscy i zamknąłem oczy. Poczułem lekki ból jakby uderzenie. Otworzyłem oczy. Zobaczyłem błękitne niebo i piękną Wederę. Położyła się obok mnie. Podniosłem łeb i polizałem ją po pyszczku. Była zaskoczona, z jej oka poleciało kilka łez.
-Czemu płaczesz? -zapytałem
( Äisza?)

Pequ do Omegi - To jeszcze nie koniec.

To już miesiąc odkąd Maks mnie zostawił. Odkąd wyrzucono mnie z watahy. Odkąd zostałam sama i to w ciąży. Tak szczerze, to się bałam. Wędrowałam przez jakiś las. Stanęłam na gałęzi która pękła. Przestraszona odskoczyłam do tyłu. Odetchnęłam i poszłam dalej. Las ten wyglądał na bardzo przyjazny. Ptaki śpiewały, wiatr lekko powiewał... I nagle znów usłyszałam jakiś szelest, i bynajmniej nie byłam to ja. Ze strachu nie mogłam się ruszyć. Zza krzaków wyszła wilczyca.
-Hej - przywitała się - Nigdy cię tu nie widziałam. Kim jesteś?
-Jestem Pequ - przedstawiłam się drżącym głosem - Ja... Wędruje.
-Wędrujesz? Jesteś samotna, czyż nie - odgadła moje myśli.
-Tak - rozluźniłam miejsce - Całkiem sama i to w fatalnej sytuacji.
-Czemu fatalnej? Choć, opowiesz mi wszystko po drodze.
Gdy tak sobie szłyśmy opowiedziałam jej o mojej przeszłości. Na samą myśl o niej napływały mi łzy do oczu. Gdy dokończyłam wilczyca powiedziała...

<Omego? Sory że takie krótkie, brak lepszej weny :( >

czwartek, 17 października 2013

Od Äiszy do Kastiel'a - Walaka o życie

Stałam i czekałam na niego byłam zszokowana tym wszystkim i zmęczona nagle zobaczyłam Kasa. Jednak leciał zmęczony,nagle zmienił się w wilka i zaczął spadać.
-Kas Nie !!!  Zaczęłam biec i wzniosłam sie kilka metrów nad ziemią . Nie miałam siły by go złapać. Bezwładnie uderzył we mnie upadłam na ziemie a on na mnie. Po chwili zerwałam się na równe nogi. Widziałam rozległe rany. Najbardziej martwiła mnie ta na jego klatce piersiowej.Spojrzałam na horyzont słońce powoli wznosiło się ku górze. Rozejrzawszy się wkoło była bujna roślinność podeszłam pozrywałam kilka rodzi ziół. Usunęłam delikatnie strzały i zaczęłam przemywać rany po czym przyłożyłam do nich zioła. Przez kolejne dwie godziny zmieniałam opatrunki co kilka minut. Strzały mogły być zatrute z szyi zdjęłam małą fiolkę i do każdej rany zapikowałam 3 kropelki. Po chwili Kastiel otworzył oczy ..
Popatrzyłam na niego i szepnęłam
-Dziękuje ..

<Kastiel>

Od Kastiel`a do Floreen - Nieznane Stworzenia



Zaczęło się robić ciemno. Zaczęło grzmieć. Nagle zobaczyłem na najwyższym szczycie 3 stworzenia. Pokazałem je Floreen.


(3 nie działa :( )

Niego zrobiło się czarne. Niespodziewanie coś zabłysnęło na niebie. To też było jakieś stworzenie, którego nigdy w życiu nie widziałem.



Spojrzałem na Flo, Ona na mnie. Trzęsła się cały czas.
-Może już pójdziemy zbiera się na deszcz -stwierdziłem
-Z chęcią -odparła
Zeszliśmy z góry i kierowaliśmy się w stronę lasu. Rozmawialiśmy w drodze. Zatrzymałem się kilkanaście metrów przed lasem.
-Coś się stało? -zapytała Flo
-Tak wyczuwam coś -odparłem
Z za drzewa wyszedł Xerneas




-Co to takiego? -zapytała
-To jest Xerneas jest Strażnikiem Lasów
-Skąd wiesz?
-Uczono mnie o Nim w wiosce, z której pochodzę
Podeszliśmy bliżej, Flo zatrzymała się ja podszedłem bliżej.  Xerneas skłonił łeb na znak przywitania. Nasze głowy się spotkały,moja dotykała jego i na odwrót. Flo obserwowała to z daleka.
-Podejdź nie bój się -powiedziałem
Flo podeszła niepewnie i stanęła obok mnie. Strażnik pozwolił nam wejść. Przeszliśmy kawałek i ujrzeliśmy małe stworzonko, które chodziło po drzewie. Obserwowaliśmy gdzie idzie.



Niestety przeszedł przez rzeczkę a My zobaczyliśmy na polanie inne lecz słodkie stworzenie. Obserwowało Księżyc.


Ominęliśmy go nie rozpraszając jego uwagi. Przeszliśmy kawałek i zobaczyliśmy łąkę a na niej Umbreon.
-Wiesz może co stoi tam na łączce w kwiatach?
-Tak to Umbreon jest On nocnym stworzonkiem



Podszedł do nas z kwiatem w pyszczku, położył Go przed Flo i uciekł. Wedera podniosła go.
-Piękny ten kwiat -stwierdziła
-Tak
Za łączką w gęstej trawie było jeszcze inne zwierzę.



Zauważyłem że całą noc chodziliśmy po łąkach, polanach i lasach.
-Flo spójrz tam widzisz ten piękny wschód słońca?
(Floreen?)