niedziela, 13 października 2013

Od Kastiel`a do Äiszy

Rozejrzałem się i zobaczyłem Wederę była sama, smutna i w
dodatku płakała. Podszedłem do Niej dyskretnie. Miała zamknięte oczy po cichu
położyłem się przednią i uniosłem skrzydła. Promienie słoneczne przestały padać
na pyszczek wilczyce. Otworzyła 1 oko, nie minęła 1 sekunda, a Ona wstała i
patrzyła.

-Witaj nazywam się Kastiel, ale mów mi Kas –powiedziałem z
uśmiechem

Dłuższa chwila była milczenia. Wstałem i złożyłem skrzydła.

-Nie bój się – powiedziałem powoli podchodząc.

Wedera spojrzała i po chwili zaczęła biec w głąb lasu.
Wzleciałem do góry i wskoczyłem na gałąź. Skakałem po gałęziach do póki Jej nie
wyprzedziłem. Zeskoczyłem i zagrodziłem wilczycy drogę.

-Czemu uciekasz? Jak Cię zwą?

Powiedziałem po czym wiaterek leciutko wiał, a przez drzewa
przebijały się kosmyki (promienie) słońca, oświetlając Wederę. Jasne promyki
tworzyły poświatę nad futrem zaskakującej wilczycy. W tamtej chwili zaczęła się
rozglądać i odwróciła łeb.

-To nic takiego z resztą nazywam się Äisza

-Spójrz na mnie –powiedziałem zaskoczony jej zachowaniem

Nie chciała tego zrobić. Podszedłem do niej i spojrzałem w tę
samą stronę co Ona następnie zapytałem



-Może masz ochotę coś przekąsić?



Nie zdążyła nic powiedzieć. Złapałem Ją, wzniosłem się w
powietrze. Byliśmy nad koronami drzew.

-Trzymaj się –powiedziałem patrząc na Nią

Spojrzała na mnie, kiwnęła łbem i złapała się mocno.
Poleciałem w góry gdzie się wychowałem




Delikatnie postawiłem Äisze na ziemi po czym sam stanąłem na
ziemi. Zaczęła się rozglądać.

-Może masz ochotę na górską kozicę? Tu są najlepsze jakie
jadłem –powiedziałem z uśmiechem



(Äisza?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test