Obudziłam się cała obolała. Byłam ranna, ale dobrze opatrzona. Przede mną stał biały wilk, który najwyraźniej gniótł jakieś lecznicze zioła w glinianym moździerzu. Podniosłam głowę, lecz chwytając się za nią poczułam okropny ból głowy.
- Za chwilkę ci przejdzie- obrócił, a raczej obróciła się. Biała wilczyca z trzema czerwonymi znakami; po jednym pod okiem oraz na czole przypominający coś na podobieństwo koła.
- Gdzie... ja jestem?- zapytałam.
- Moje imię to Pandora, znalazłam cię na jednej z gór.
- Sądzisz, że się zgubiłam?- dodałam ironicznym głosem.
- Cóż... byłaś ranna, nieprzytomna i osłabiona. Przepraszam jeśli nie spodobało ci się to... nie chciałam żebyś...
- Nie potrzebuję pomocy- wstałam lecz upadłam. Nie czułam tej siły co zawsze.
- Jesteś osłabiona, proszę, zostań chodź chwilkę.
- Nie szukam niańki!- krzyknęłam. Zakaszlałam.
- Jesteś chora...
- Zawsze jesteś taka uparta?!- zakaszlałam ponownie.
- J-ja...j-jja przep--raszam- odsunęła się trochę w tył. Udało mi się wstać wyszłam z bujnych krzaków, która wyglądała jak kryjówka. Poszłam nad jeziorko, napiłam się wody.
- Wszystko gra?- usłyszałam blisko ucha głos, dość znajomy. Wystraszyłam się, byłam zaskoczona.
- Co tu robisz?!
- N-nie chcę przeszkadzać... ale....
- Streszczaj się...
- Zapomniałaś- wyciągnęła lekko trzęsącą się łapę na której był...
- Mój medalion!- szybko wyrwałam go jej. Nałożyłam na szyję- Czemu żeś mi go zabrała?!
- T-to nie ja... znala...
- Oh przestań, po co mi go ściągnęłaś.. zresztą nie ważne...
- Znalazłam na drzewie...- dokończyła.
- Niemożliwe!
- Ale kiedy to prawda...
- Niech ci będzie...- szłam prosto przed siebie- Jestem Skyfall- obróciłam się.
- Skyfall? Ładne imię.
- Aj, nie podlizuj się.
- Myślisz, że mogłabym tu zostać?
- Czemu mnie o to pytasz?
- Jak to! Jesteś alfą, czyż nie?- wybuchłam śmiechem.
- Oh, muszę pozbierać parę... dlaczego się śmiejesz? Cóż, śmiech to zdrowie, ale..
- Oj daleko mi...
- Do czego? Ah, chodzi o tą alfę...
- Alfą jest Hope i Omega, a co do mnie to ja bym się nie nada...
- Nie sądzę- przymknęła oko- masz to zapewne wrodzone.
- Co do przywództwa...?
- Jesteś córką Starfall, nieprawdaż?- zapytała tajemniczym głosem- oj... powiedziało mi się!- zdawało się, jakby inna dusza w niej siedziała.
- Czekaj, wiesz o Starfall?
- Właściwie... to nie wiem kim była... ta pani...- poczuła się głupio.
-Feathrine?
-Co?
Pobiegłam przed siebie.
- To ja.. ten.. no.. idę to pozbierać co miałam- usłyszałam jej głos w dali...