Patrzyłam na basiora. Zacisnęłam zęby i wysyczałam:
-Zrobił mi wiele krzywd, ale nie zasługuje na śmierć.Puść go Marco.
Marco zrobił to o co go poprosiłam. Shezam tylko wstał.
-Mój kotek jest łaskawy....-spojrzał na mnie a potem na Marco. Roześmiał się i przygwoździł Marco do ściany. Nie mogłam zareagować bo dalej byłam przykuta. Marco nie zareagował.-A ty...lepiej się trzymaj od mojego kotka z daleka bo pożałujesz!Ona nie jest ciebie warta!
-Moje ugryzienie nie działa zbyt długo...przepraszam że cię wpakowałam w tarapaty...przepraszam...
Basior chybotliwie wstał i ruszył w moim kierunku. Ledwo zbliżył się do mnie na pół metra gdy gwałtownie odskoczył.Sykną z bólu...Spróbował jeszcze raz ale znów odskoczył. Mocno zacisną zęby i ledwo zdążył mnie rozkuć z kajdan gdy poczuł silny ból w skroniach i usłyszał w myślach:"Nie zbliżaj się do niej bo pożałujesz."Upadł. Ostatkami sił przeniosłam nas do mojej nory gdzie jakby nigdy nic siedzieli sobie Hope i Ichigo. Pomogli mi wnieść basiora na posłanie i zaczęliśmy myśleć jak zdjąć czar.
***
Marco obudził się.
-Jak się czujesz?-zapytałam znad książek które razem z Hope i Ichigo przeglądaliśmy przez dwie godziny.
-Chyba dobze....chyba mi jenzyk zdlentwial.-powiedział.
-Mam coś!-krzyknęła Hope a ja i Ichi podeszliśmy do niej.-To taka samoobrona pomiędzy cieniami....jest jedyny sposób....trzeba znaleźdć kamień z wieży cieni...To daleko....aż za wrogie tereny i aż za tereny naszych sąsiednich watah...
-Są jakieś dalsze etapy tej samoobrony?-zapytałam.
-Tak...zarażony zmienia się w cienia i zaraża innych....-przeczytał Ichigo.
-Ja idę na pewno...ale nie mogę iść z Marco...bo nawet nie możemy się do siebie zbliżać.
-To może Hope i Ichigo pójdą z nami?-powiedział Marco.
<Hope Ichigo co powiecie na przygodę?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test