czwartek, 18 lipca 2013

Od Diego do Drakosy

W brew pozorom Drakosa bardzo mi pomogła. Gdy moim oczom ukazał się drugi przeciwnik pomyślałem że już po mnie. Na szczęście po chwili zjawiła się ona i "zajęła" jednego, w dodatku tego groźniejszego. Teraz mogę się zająć słabszym - pomyślałem. Jeszcze ostatnie słowo nie zdążyło przemknąć przez moją głowę a już mój adwersarz ruszył na mnie z kolejnym atakiem. Chybił. Odpowiedziałem serią ciosów w jego głowę i masywny kark. Nie zdołał zablokować lub uchylić się przed każdym. Jedno cięcie moich pazurów otworzyło długie szramę na głowie obcego. Gdy się zachwiał i na moment zdekoncentrował drugie rozerwało jego gardło posyłając w przestrzeń fontannę gęstej gorącej krwi. Łapy miałem lepkie i mokre gdy zbliżałem się do drugiego wilka który był wyraźnie zaskoczony porażką swojego towarzysza. Wypuścił Drakosę i zaczą się cofać. Miał głęboki ślad po ugryzieniu na łapie. Spojrzałem z uśmiechem na Waderę. To było jej dzieło.
- Nie doceniłeś jej - powiedziałem  do przybysza wciąż się zbliżając.
- Czekaj może się jakoś dogadamy - wcale już nie przypominał tamtego groźnego napastnika który zaatakował mnie tak niedawno.
Nie miałem ochoty na niego patrzeć. Już miałem z nim skończyć, przymierzałem się do ostatecznego ciosu.
- Czekaj - powstrzymała mnie Drakosa - morze powie nam coś ciekawego.
<Drakosa dokończ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test