piątek, 26 lipca 2013

Od Omegi do Hope Ichigo i Marco

Podpełzłam do siostry. Obraz mi się rozmazywał. Do końca nie wiedziałam czy żyję czy już nie. Szepnęłam do niej:
-Wszystko będzie dobrze...-zacisnęłam powieki i nasze aureolki zetknęły się ze sobą. Powstała iskra która podpełzła do rany Hope z której wcześniej ostrożnie wyjęłam strzałę. Rana zagoiła się. Hope i ja jednak nie wstałyśmy...Poczułam odpływ sił. Z trudem łapałam oddech. Powieki zamykały mi się powoli. Starałam się nie zasypiać. Kątem oka zauważyłam jak Hope najpierw chwiejnie wstaje a potem gwałtownie pada. Po śmierci Shezama jego pomagierzy wyparowali a ostatni wychrypiał:
-Nie martwcie się jest wiele na jego miejsce...Diabelskie anielice!
-Żyją...-powiedział Marco podchodząc do nas jak najbliżej. Zbliżywszy się do mnie na metr poczuł ukłucie bólu. Zostaliśmy tylko my. Oczy z wysiłku zaczęły mi łzawić. Hope najwidoczniej miała trochę więcej sił. Zdążyła powiedzieć:
-Nie damy radę wstać ani iść...jest za daleko abyście nas zanieśli z powrotem...Możecie nas tu zostawić...
-Nie...nie możemy. Jeżeli tamten ma racje.-przypomniał Marco ostatniego wroga.-To tu wrócą...Nie mogę nieść Omegi bo przez ten ból nie wytrzymam nawet godziny. Ja wezmę Hope a ty Omegę. Jak wyczujemy jakiegoś wroga to ostrzeżemy się i chronimy dziewczyny...Chyba dasz radę ją ponieść?
-Taką szczupłą na pewno.-powiedział Ichigo. Podszedł do nas.-A wy prześpijcie się trochę i nabierzcie sił.
Basiory wzięli nas a plecy i wyruszyliśmy na poszukiwanie wyjścia z jaskini.
<HOPE?ICHIGO?MARCO?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test