Tak... To była ta Hope, którą wszyscy podziwiali. Ta wielka, wspaniała Alfa, która nie zostawiała nikogo w potrzebie. Czasem denerwowała mnie ta jej szlachetność i dobre serce. Zawsze jak ktoś ją zdradzał to razem z Omegą musiałyśmy ratować jej wilczy tyłek.
-Pokaż mi tą nogę.- prychnęłam z uśmiechem przyglądając się ranie.
-To nic takie...
-Nawet nie zaczynaj.- warknęłam w jej stronę i spojrzałam na nogę. Miała trochę racji. To nie było nic poważnego, ale trzeba było wyciągnąć kulę. No to do roboty!
Chwyciłam kłami kulę i wyciągnęłam ją jak najszybciej nie zwracając uwagi na przytłumione jęki Hope.
-Jak z dzieckiem.- zaśmiałam się i spojrzałam w jej mądre, błękitne oczy.
-I kto to mówi?- zachichotała wadera i z uśmiechem spojrzała w las.
Jak zwykle... Te zamyślone oczy, które widziały coś, co było przeznaczone tylko dla nich. O czym tak myślisz, Hope i co widzisz tam w oddali? Widzisz naszą przyszłość, a może czyjąś przeszłość? Nie wiedziałam co to było, ale jedno było pewne. Smutek na twoim pysku nie wróżył nic dobrego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test