niedziela, 10 listopada 2013

Od Pandory do Picallo - Wyprawa nad jeziorko

 Picallo okazał się bardzo miłym basiorem. Następnego ranka wybraliśmy się nad jeziorko. Basior schylił się, by się napić. Stałam za nim, zauważyłam, że plącza znów wyszły mi z pleców. Nie wiedziałam co robić. Za tym czas co on pił wodę, ja starałam się "walczyć" z moją nową mocą. Doszłam do wniosku, że mam ich cztery. Trzy się schowały. Jednak ta ostatnia wciąż była wysunięta. Gdy zaczęła się chować, szturchnęła mocniej wilka, który przez to wpadł do wody.
- Oh, przepraszam...- wystraszyłam się trochę. Wyciągnęłam łapy żeby pomóc mu wyjść, jednak on się zaśmiał i pociągnął mnie, również byłam w wodzie. Jego mokra grzywa zakryła mu oczy.
- Hehe- zaśmiałam się.
Woda była dość ciepła jak na poranek. Zanurkowałam, ale niestety moja tylna łapa utknęła pomiędzy trzema dużymi kamieniami. Byłam w głębszym miejscu, więc nie mogłam wysunąć głowy, by złapać oddech. Spanikowałam. Myślałam, że się uduszę...
< Picallo, jak było dalej? Wybacz, że krótkie...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test