poniedziałek, 4 listopada 2013

Od Kizumy do watahy - samotnosc

Tak naprawdę to moim domem było to więzienie. Nie żyłam jak zwykły wilk, bardziej jak pies obrończy mimo, że jestem wilkiem. Pilnowałam po nocach i dniach, bez względu na pogodę stałam przed bramom i czujnie pilnowałam. Jeszcze żaden więzień mi nie zwiał. Raz pewien mocno umięśniony mężczyzna próbował uciec, zauważyłam go jak kopie pod drucianym płotem.



Szybko ruszyłam w pościg. Zamiast przebiec pod siatką ja na nią skoczyłam i nabiłam się na ostre kolce. Mimo wielkich i ostrych ran biegłam dalej za uciekimierem. W końcu go złapałam, zakułam w kajdany za mną przybiegło resztę strażników i pomogli mi go zaprowadzić spowrotem do więzienia. Ja byłam tak okaleczona, szef powiedział, że mam zrobić sobie wolne i odpocząć i że bardzo jest mi wdzięczny za pomoc w złapaniu uciekimiera. Ruszyłam więc w drogę ale nie wiedziałam gdzie mam iść. Nigdy jeszcze nie opuszczałam więzienia, to mój dom. Poszłam do lasu lecz w połowie drogi straciłam przytomność z powodu utraty dużej ilości krwi. Przedemną stanął jakiś nieznany mi wilk. Dalej nie pamiętam bo straciłam przytomność na dość długi czas...

<BŁAGAM NIECH KTOŚ DOKOŃCZY>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test