poniedziałek, 4 listopada 2013

Od Diary do Wszystkich - Wracam

Długo mnie niestety nie było. Kiedy wreszcie wróciłam, wataha znów okazała mi tę radość, co przy dołączeniu. Oddalając się na sto jardów od niej, poczułam zew. Był on miękki jak mięso karibu i twardy jak zimny głaz. W nocy upolowałam ogromnego królika. Zwierzę to dało się spokojnie zabić, dlatego nie miałam tej energii w życiu. Czułam, że gdzieś bliżej jest coś, co na pewno zadowoliło by rodzinę. Na dole rzeki zobaczyłam pysznego jelenia i od razu szykowałam się do ataku. Podeszłam spokojnie, gdy zwierz zaczął pędzić w moją stronę. Wycofałam się. Uciekając potknęłam się o korzeń drzewa szpilkowego po czym przewróciłam się na grzbiet. Otrzepując się czułam złowrogą woń, taką jak kiedyś. Nagle wpadł na mnie ryś i ostrymi jak brzytwa pazurami rozciął mi bok. Na szczęście nie dostał się do głównego mięśnia. Wataha od razu rzuciła się na ratunek. Zabili go. Na śniadanie udało mi się skubnąć łapy rysia. Samica i samiec Alfa od razu zauważyli mą mękę po tylu dniach "Szkoły łowców" ale wysłali mnie po karibu. Niestety, zamiast tego przyniosłam im dzika, którego też nie było łatwo zdobyć. Obiecałam poprawę. Rano wszyscy zajadali się pysznym karibu. Jego soczyste i świeże mięso oraz słodka krew wywoływała we mnie buntownika. Rzuciłam się na mięso jak krwiożerczy dinozaur. Para Alfa zagroziła mi. Kazała mi nanieść więcej tego karibu, ponieważ moje zostanie w tej watasze wisi na włosku. Od razu się do tego zabrałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test