Kiedy wróciłam do domu, ogłupiałam do reszty. Po chwili jednak zasnęłam. W piękny ranek zobaczyłam ciemność. Przestraszyłam się. Moje nozdrza ostrzegały mnie, że coś tu nie tak. Sierść i uszy były gotowe do podjęcia decyzji...Iść? Czy nie iść? Wybrałam jednak opcję drugą. Po zobaczeniu terenu, ujrzałam ślady krwi i łap, starą tapetę, którą zdobiły szarawe pajęczyny. Jednak nie to mnie w tym czasie martwiło :
- Gdzie są wszyscy?! Gdzie mój Havok?! A co jak stało mu się coś złego?
Nagle coś mnie zaatakowało... Zaczęła się walka... Widziałam tylko cień, po chwili gdy moje czerwone oczy oświetliły mi drogę zobaczyłam coś strasznego:
- Havok?!
- Nie, nie Havok. Kiedyś. Teraz zginiesz!
Był zakrwawiony i podły! Jak mógł mnie tak potraktować! Ale wiem, że pewnie ktoś za tym stoi... I miałam jak zwyklę rację. Była to Gorgon-Wolf. Wilk, który zamieniał w kamień lub w swojego pomocnika... Ja nie dałam się zwieść.
Po chwili ona padła... Nastąpiła zmiana w cztery wilki.
- Umarła? Ale czar dalej działa!
- Ja się tym zajmę, dzięki dziewczyny- rzekłam
- Spoko- odpowiedziały chórem
- Havok? Odpowiedz- powiedziałam nu na ucho, lecz mnie odepchnął.
Lekko i delikatnie obmyłam mu pysk językiem i łagodnie lizałam jego rany. Pocałowałam go...
- Wreszcie! Ocknąłeś się!
- Dzięki...
- A co się stało? Pamiętam tylko, że mnie pocałowałaś i masowałaś?
- Tak. Lubię cię. Jednak chodźmy stąd. Wezmę jej kilka węży-włosów i zostawię w ogrodzie... Będą odstraszały szkodników...
Moje małe nikteczki sprawdzały się. Były jak alarm włamaniowy. Gdy tylko ktoś był za blisko od razu próbowały kąsić, a były jadowite. Ale wreszcie puściłam je wolno.
Znów poszłam spać, a Gorgon-Wolf już nigdy się u nas nie pojawił...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test