Gdzieś tam jeszcze istniałam. Miałam uczucia i potrafiłam żyć. Ale teraz ? Czy to wszystko gdzieś zniknęło ? Tyle wspomnień , przyjaciół, wspólnych walk i chwil w grupach. Gdzie są ci którym zaufałam teraz gdy najbardziej ich potrzebowałam? Gdzieś zniknęli... Czułam się jakbym nagle stała się niewidzialna. Jakby tylko mój duch stąpał terenach watahy. Mijałam wiele wilków ale żaden mnie nie zauważał. Może na prawdę już nie żyję? Po prostu gdzieś zniknęłam... Usiadłam przed swoją jaskinią i zrozumiałam że już nie istnieje. Spojrzałam na swoje łapy , błyszczały i prześwitywały. Należałam do przeszłości a przyszłość już mnie nie wliczała w swoje objęcia. Wszyscy o mnie zapomnieli. Odeszłam w niepamięć. Lecz w jakimś sensie musiałam istnieć skoro nikt nie zajął mojej jaskini. Westchnęłam lekko i próbowałam użyć swojej mocy. Nic nie działało nawet nie utworzyłam najmniejszej kropelki. Straciłam to coś w sobie co nadawało sens memu życiu. Wiedziałam że jestem inna. Że moje serce zostało złamane i w odbudowie skute lodem. Wyjęłam sztylet i zrobiłam nacięcie na swojej łapie. Krew nie leciała... zamiast tego uwolniła się z niej błękitna ciecz. Nie wiedziałam co to oznacza ale nie chciałam z każdym małym problemem lecieć od razu do Alfy. Chociaż może to było coś poważniejszego... ale jak miałam się z nią porozumieć skoro wychodziło na to że już nie żyję niby nie miałam co do tego pewności ale ... na to wyglądało . Zaniechałam pójścia i proszenia o pomoc zostałam u gdzie byłam i zastygałam jak posąg przed swoją jaskinią, pilnując aby nikt nie dobrał się do moich skarbów.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test