- Budzi się! Budzi! - słyszałem podekscytowane głosy.
- Co, co się stało?! - odparł znajomy głos, jednak gdzieś z dalszego miejsca.
- Kiba! - ktoś prawie krzyknął okazując wielką radość.
Nagle właściciel znajomego głosu zerwał się z końca pomieszczenia i podbiegł do mnie. Blue. Położyła łapę blisko mojej łapy. Usiadłem i rozejrzałem się. Próbowałem nie okazywać zaskoczenia ani strachu. Przeciągnąłem się i patrzyłem w górę.
- Nic Ci nie jest?
- Porażenie i zwichnięta łapa, ale ja nie byłam w śpiączce. Potem ten piorun zszedł ze mnie i znów wrócił do ciebie. Ale ty stałeś dalej. Potem błyskawica zmieniła kolor na niebieski i niestety... Wtedy już straciłam przytomność.
- Kiba, może idź z Blue na spacer? Musisz zaczerpnąć powietrza... - powiedział cienki głos.
- Spacer? - dyskretnie sprawdziłem łapą, czy jest gdzieś jakieś obniżenie i niczego takiego nie znalazłem. Więc ruszyłem do przodu i wtedy...
- KIIIIIBAAAAAA! - krzyknęła Blue, a ja dopiero teraz wyczułem, gdzie jestem. Wpadłem do dość dużej sadzawki. Próbowałem z niej wyskoczyć, ale nigdzie nie było wyjścia. Po kilku nieudanych próbach wyszedłem.
- Co Ci jest nie zauważyłeś tego?
- No własnie nie... Własnie nic nie widzę, ale tak miało być tak ???
Jednak odpowiedź była zupełnie inna...
<BLUE?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test