Byłam mokra i zimna. Poczułam ciepło na moich ustach, to był...
- Picallo?- otworzyłam oczy. Nastała chwilowa cisza. Moje policzka stały się bardzo czerwone. Byłam zawstydzona. Czułam coś dziwnego w sercu, wrażenie.
- Wszystko... w porządku?- zapytał patrząc się na mnie. Chłodnymi łapami objęłam jego szyję.
- Dziękuję...- z mojego oka poleciała łezka, może ze szczęścia, że mnie uratował?
- Myślałem, ze cię już nie zobaczę- powiedział.
- Wiesz...- wstałam- naprawdę dziękuję ci za wszystko za nocleg, oprowadzenie mnie i... za ratunek, naprawdę, ale chyba bym musiała iść. To nie mój teren... może się kiedyś znów spotkamy...- byłam smutna mówiąc szczególnie te ostatnie słowa.
- Poczekaj!- chwycił mnie za łapę. Wciąż byłam odwrócona plecami do niego- zostań...
Nie wiedziałam co zrobić. Jednak pomyślała, że właśnie szukam nowego terenu, może los mnie tu przywiódł? Odwróciłam się.
- Wiesz Picallo... może się nie znamy zbyt długo, bo zaledwie dwa dni... ale cię naprawdę polubiłam...- w końcu odważyłam się powiedzieć prawdę. Czułam, że znalazłam przyjaciela. Kichnęłam.
- Oh, widzę, że trza o ciebie zadbać- zaśmiał się- chyba się przeziębiłaś.
- Ale... tak szybko? *appsiikkk*
- Zapraszam do mnie- uśmiechnął się.
- Dziękuję.
Minęło ileś czasu. Pico wyszedł na chwilę z jaskini. Cały czas jednak myślałam o pocałunku.
- Czemu ja cały czas o tym myślę?!
- O czym myślisz?- wszedł słysząc moje zdanie.
- J-ja... nnnooo... ehhh...
- Chodzi o to co się stało nad jeziorkiem?- powiedział to specjalnie. Skąd wiedział? Podszedł do mnie...
< Pico, co potem :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test