Skrzydlata wadera wydawała mi się miła i nieco zagubiona. Zauważyłam że jest skryta w sobie, co nas nie poróżniło.
-A więc co tutaj robicie? - już trochę pewniej zadała pytanie. Patrzała na nas oboje równocześnie, mimo to jej wzrok zdradzał stan głębszej refleksji.
- Spacerujemy. - odezwał się milej Kiba, jest mądry, więc pewnie zauważył że wadera jest nieśmiała. -Chcesz się dołączyć? - dodał uprzejmie.
- A nie będę przeszkadzać? - Eligia znowu stała się nie pewna.
- Ależ oczywiście że nie, miło nam będzie jeśli ktoś jeszcze nam potowarzyszy. - odpowiedziałam.
- No dobrze. - zgodziła się wadera.
Razem ruszyliśmy, śmiejąc się i rozmawiając. Przez pewien czas zamyśliłam się, czułam niepokój. Spróbowałam odgarnąć te myśli, ale uczucie pozostawało. Zatrzymaliśmy się na pięknej polanie, przecinanej płytkim strumykiem w lesie białych kwiatów. Położyłam się na suchej trawie. Eligia stała w rzece i rozglądała się, prowadząc konwersacje z Kibą, który z koleji węszył za zającami. Udało mu się jednego odszukać i gonił go jak szalony wokoło polany.Ja nadal nie umiałam się oderwać od tego uczucia, instynkt kazał mi uciekać. Nagle coś poruszyło się w krzakach za mną, Eligia i Kiba nic nie słyszeli. Poczułam lodowaty oddech na karku. To był demon.
<Kiba? Teraz twoja kolej :) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test