- Nic Ci nie jest? I kto... Kto Cię szuka? - zapytałem z lekka przerażony, że coś mogło jej grozić. Dlaczego mi o tym nie powiedziała?
- Blue? - przycisnąłem ją. To było jedyne wyjście. Stawka była zbyt wysoka. Wadera spojrzała na mnie, a potem lekko przechyliła głowę. Wiatr dął jeszcze mocniej. Grube czapy śniegowe spadły z czubków zielonych świerków. Szare chmury wygrał z siłami blasku, ciepła i spokoju, ze słońcem. Zza kępy cierni wyskoczył blady szarak. Pognał przed siebie zmęczony dłuższym czekaniem. Widocznie był tu przed nami i nie chciał gnać tuż obok dwóch naturalnych wrogów, w każdej chwili gotowych zaatakować i zakończyć jego nędzny i krótki żywot. Jednak teraz najwidoczniej mróz bardzo mu doskwierał. Nie skorzystałem z okazji.
- Kiba... - zawołała już trochę weselszym głosem.
- Wiem, przepraszam. Nie będę już naciskał. Powiesz, kiedy będziesz gotowa. Ale w krótkim czasie dobrze?
- Dobrze, ale nie zupełnie o to mi chodziło. - zaśmiała się - Chodź, pokażę Ci coś!
- OK! - Blue zrobiła już kilka radosnych skoków i obejrzała się za mną.
- Hej, nie stój tam jak kołek! - śmiech.
- Jasne - odparłem równie wesoło i ruszyłem za nią.
<Takie sobie, ale mi się spieszyło. Sory. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test