Zatrzymałam się na środku polany. Nastała cisza, przerywana jedynie skrzypieniem uginających się od wiatru, suchych drzew. Wyblakłe liście sunęły po podłożu. Trawa była nieruchoma, pokryta grubym szronem, a ziemia ubita pod ciężarem chłodu. Obserwowałam śnieg, który niedawno zaczął padać. Mimo iż płatki śniegu opadały, pod wpływem wiatru unosiły się, wirowały, ....tańczyły. Każdy z nich wydawał się żyć własnym życiem, jak tysiące małych stworzeń igrających ze światem.
Ponownie rozejrzałam się dookoła, ja jakiś nałogowiec, w nadziei że ta chwila będzie kresem mojego osamotnienia. Czułam jakby jedynymi istotami które przy mnie trwały były właśnie te wirujące cząstki nieba. Być może dramatyzuję, ale od jakiegoś czasu nie potrafiłam się tutaj odszukać. Nie ma już tych samych, starych przyjaciół, staję się zapomniana.
Wbiegłam w gęsty las. Węszyłam w poszukiwaniu zwierzyny, miałam nadzieję że polowanie poprawi mi humor. Szybko odnalazłam małe stado jeleni. Wbrew rozsądkowi, wybrałam postawnego samca. Przyczaiłam się i zaatakowałam. Całe stado się rozproszyło, w tym chaosie trudno odszukać i dogonić upatrzoną ofiarę. Jednak ja byłam skupiona. Jeleń zdał sobie sprawę że jest moim celem, zmienił kierunek biegu by nie znaleść się na łące. Byłam zwinniejsza, stanęłam mu na drodze. Chciał mnie staranować. Lekko odskoczyłam i miałam łatwy dostęp do jego tętnicy. Wykorzystałam to...Zbyt dużo pewności siebie, jeleń zdołał odkopnąć prosto w mą twarz. Uderzyłam o drzewo. Samiec zdołał uciec. Podniosłam się zawiedziona, pozostałam głodna i... Sprawdziłam czy nic mi nie jest. Wyczułam lekkie rozcięcie w okolicy oka, lecz nie krwawiło mocno. Otrzepałam się.
Wdrapałam się na wzgórze. Lubiłam patrzeć na zimowe zachody słońca, zachwycała mnie ta niesamowita konfrontacja barw...Świerzy śnieg wyglądał niczym rudy kryształu. Ułożyłam się wygodnie i podziwiałam okryte własnym cieniem turnie. Patrząc na ten bezkres przestrzeni zdałam sobie sprawę że brakuje mi wędrówki, przygody, celu...Ale w jakiś sposób przywiązałam się do tego miejsca. Westchnęłam, prawdę mówiąc polowanie pozwoliło mi rozładować emocje. Nie licząc siniaków i tego rozcięcia z których nie jestem dumna. Mój umysł jeszcze raz rozpoczął analizę tego dnia. Zasnęłam.
Ah, nawet nie wiesz jak miło się to czytało ^^ Musiałam skomentować, ponieważ bardzo mi się spodobało jak napisałaś to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuń~Skyfall/Pandora