piątek, 21 marca 2014

Od Arissy do ? - Początek...

Wciągnięta w podziemia. Do diabelskiego przedstawienia, by być jego gościem na wieczność. "Nienawidzę mieszać Ci w głowie, ale Bóg nie jest po Twojej stronie* Odezwał się nieznajomy głos, gdy ta jeszcze miała zamknięte oczy.

*Mięso płonie, możesz poczuć je w powietrzu,

Dlatego, że takim jak Ty łatwo ukraść duszę

Więc stoisz w kolejce gdy malują ci numery na głowie,

Teraz jesteś więźniem po wsze czasy,

I nic nie powstrzyma zakrętów szaleństwa,

Dręczysz się, tęsknisz, zabij się!* wciąż słyszała ów głos w tymże koszmarze, z którego obudzić się nie mogła. Całą noc wierciła się w legowisku usiłując wyrwać się z objęć koszmaru, jednak było to niemożliwe, lecz w końcu nastał świt i promienie słońca ją rozbudziły. Wstała szybko na równe łapy i rozejrzała się w koło niczym spłoszone zwierze. Odetchnęła z ulgą gdy zdała sobie sprawę, iż to tylko sen, żadne demony jej ze skóry nie łupiły ani nie podpalały.
*Pora wreszcie ruszyć w drogę* pomyślała i zaraz  po tym napiła się wody z pobliskiego źródła, ruszyła na północ w poszukiwaniu nowych przygód, miejsca gdzie może i mogłaby zamieszkać.
***
Po paru dniach wędrówki musiała zrobić sobie przerwę, łapy już po prostu nie mogły jej dalej unieść. Położyła się gdzieś w wysokiej trawie i wypatrywała jakieś łatwej ofiary, dzięki której znów by nagromadziła niezbędnej energii. I tak pod wieczór udało się jej schwytać zająca, może i była młoda ale doświadczeniem nieraz przewyższała niejednego starszego wilka, więc tam szybkie polowanko na zająca nie przysporzyło jej problemu. Po wyspaniu się, odpoczęciu ruszyła znów w drogę.
Któregoś dnia spotkała starego wędrowca, którego życia, właściwie jak jej dotychczasowe mijało na wędrówce. Starzec był nieco nawiedzony, wręcz zdziczały przez długi okres samotności, na jej widok dostał jakiegoś kopa, bo normalnie ślinił się jak jakiś buldog, ale mniejsza z tym, chodzi o to, iż powiedział jej, że w pobliżu znajduje się pewna wataha. Ta wieść niezwykle ją zainteresowała, więc gdy wypytała go gdzie ją znaleźć, szybko go odprawiła i biegiem ruszyła we wskazaną stronę, mijając pola, lasy, rzeki itd. Dotarła do lasu, pięknego lasu - tętniącego życiem, ptaki ćwierkały, liście, gałązki przeróżnych drzew, krzewów kołysały się w rytm delikatnych powiewów wiatru. Wadera przystała by nabrać powietrza a przy okazji zapoznać się nieco z nowym miejscem, które już na pewno było zamieszkałe przez wilki, wiedziała to ponieważ było je czuć. Uśmiechnęła się sama do siebie, jednak uśmieszek szybko znikł gdy po jej białym łbie przeszła kolejna głupia myśl, a co jeśli to psychopatyczna wataha? Hmn, w sumie ona potrafi się do wszystkiego przyzwyczaić więc i do takiej by jakoś się wtopiła. Tak więc krążyła sobie po lesie, rozglądając się wokół w celu ujrzenia jakiegoś osobnika jej gatunki, jednak jak po długich chwilach jej wzrok nikogo nie uchwycił, usiadła i patrzyła na robaka koło niej, który sobie szedł gdzieś, po dokładniejszym przyjrzeniu się istocie doszła do wniosku iż to gąsienica, ach ta jej spostrzegawczość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test