Basior ponownie na mnie spojrzał. Usiadłam i nie spuszczałam z niego oczu. W moich ślepiach odbijały się płomienie walki i chęci przetrwania. Po krótszym zastanowieniu, pomyślałam że...czas zacząć zabawę. Podeszłam bliżej, po czym machnęłam chytrze łapą. Przejechałam wilkowi po futrze, które teraz wbiło mi się w pazury. Zaczęłam okładać go swoimi ogonami i łapami, jednak mimo mojego wysiłku i atakowaniu, Kastiel doskonale unikał każdego mojego ciosu. Zaszarżowałam na niego lecz wilk umknął. Uderzyłam w drzewo dlatego upadłam na cztery nogi. Basior zdziwił się moim zachowaniem. Podszedł bliżej by zapytać co mnie napadło i w razie potrzeby pomóc.
-Nie dotykaj mnie! -warknęłam i obróciłam się niezgrabnie na brzuch.
Z mej wargi puściła bordowa krew. Miałam lekko przymknięte oko. Kastiel wywnioskował że musiałam dość mocno się uderzyć. Mimo tego byłam gotowa do dalszej walki. Wstałam i uniosłam moje wspaniałe ogony. Na każdym koniuszku pojawiły się iskry i w końcu czerwonawe płomienie. Wyraz mojego pyska mówił jedno- walczę albo zginę.
<Kastiel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test