wtorek, 30 kwietnia 2013

Od Ezia


Obudziłem się, bardzo bolała mnie głowa, dusiłem się. W oddali słyszałem trijumfalne wycie Czarnych. Powoli wstałem i rozejrzałem się świątynia płonęła. Postanowiłem z niej wyjść jak najszybciej się da. Tak też zrobiłem po dwóch dniach szybkiego marszu dotarłem do polany.
W pewnym momencie z krzaków wyłonił się przywódca Czarnych Zarou.
-To pewnie ty jesteś tym sławnym Eziem?
-Tak to ja-Odpowiedziałem.-Czego ode mnie chcesz?
-Mógłbyś wstąpić do naszych szeregów-Powiedział Zarou.
-Już wolałbym skoczyć z klifu niż przyłączyć się do ciebie i reszty.
-Daję ci czas do jutra. O tej samej porze przyjdę i zapytam cię ponownie.
Pobiegłem ile sił w łapach. Następnego dnia o tej samej porze zjawił się Zarou.
-I co namyśliłeś się?
- Tak.
-Grzeczny wilczek. Teraz chodź ze mną.
-Nie!
-Co ty powiedziałeś?
-Powiedziałem nie!
-To marny twój los!-Wykrzykną Zarou i rzucił się na mnie. Zaczęliśmy walkę. Zostałem mocno ranny czarny z resztą też.
-Jeszcze kiedyś po ciebie wrócę!-Krzyczał Zarou, ale ja już tego nie słyszałem.
Biegłem ile sił w łapach. Po kilku godzinach padłem ze zmęczenia w krzaki.
Usłyszałem, że ktoś tędy przechodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test