Samotna przechadzka po terenach watahy... Kiedy na swojej drodze wpadałam na jakiegoś wilka starałam się unikać dłuższej pogadanki i wyrwać się na górski szczyt położony tuż poza granicą watahy. Nazwałam je Wzgórzem ciszy. Kiedy wreszcie udało mi się wydostać niepostrzeżenie poza terytorium watahy zaczęłam truchtem biec w stronę wzgórza. Przez jakiś czas miałam wrażenie że ktoś mnie śledzi , obracałam się parę razy i sprawdzałam teren za pomocą magii ale nikogo tam nie było. Po trzecim razie sprawdzania uznałam że po prostu mam jakieś wymyślone zwidy , wzruszyłam ramionami i pobiegłam. Kiedy dobiegłam do podnóża góry , zaparłam się o skały i zaczęłam się wspinać. W połowie drogi pojawiła się skalna ścieżka owijająca górę dookoła. Biegłam wzdłuż niej i kiedy byłam już tuż przed wejściem na szczyt zatrzymałam się. Mój przyjaciel siedział na spróchniałej gałęzi drzewa. Powoli weszłam na szczyt i położyłam się na skale. Marikon jedyny biały kruk na całym świecie usiadł na moim ramieniu.
- Dawno cię tu nie było ... myślałem że o mnie zapomniałaś
- No coś ty o tobie? nie jestem taka jak niektórzy nie zapominam o tych którzy mi kiedyś pomogli
- Już miałem nadzieję - zaśmiał się przyjacielsko a ja trąciłam go lekko łapą
- Czyżbyś miał mnie dość?
- Nie skąd moja droga Moon ciebie nigdy nie będę miał dość jestem twoim przyjacielem do końca twojego życia , a tak właściwie co sprowadza cię w moje skromne progi?
- Ech... wszędzie gdzie nie pójdę ktoś mnie zauważa i zaczyna ze mną gadać chciałam pobyć trochę w ciszy a wiem że tu mogę na nią liczyć
- Naturalnie
Kruk i ja westchnęliśmy głęboko. On czytając mi w myślach siedział cicho na moim ramieniu a ja położyłam łeb na łapach i zamknęłam oczy. Kiedy w końcu zasnęłam kruk osłaniając moje ciało skrzydłami i sprawił że stałam się niewidzialna. Wtedy ktoś wszedł na szczyt góry. Wyczułam jego zapach i rzuciłam się na niego.
<Niech dokończy jakiś basior plisska >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test