sobota, 24 sierpnia 2013

Od Ichigo do Hope, Omegi i Marco


Stanąłem na przeciwko wszystkich.
- Radziłbym się zbierać. - popatrzyłem na nich.
- Ale dlaczego przecież tu...
- Otoczyli nas.
- Ale kto nas otoczył? - zapytała Omega.
- Właśnie chciałem wam to.. - przerwałem ponieważ zza drzew wyszło
kilkudziesięciu sępów.
- Cho**ra! - powiedziałem cicho pod nosem.
Wszyscy przyjęli pozycje do ataku.
- Wyczuli martwego Shezama i szli naszym tropem. - powiedział Marco.
- Dokładnie tak. - wybijaliśmy jednego po drugim,ale nie było końca.
Wreszcie po półgodzinnym zabijaniu przeciwników "szturm" ustał.
- Nie możemy tu zostać.Kto wie co jeszcze może się tu pojawić. -
I wtedy właśnie sobie przypomniałem.Musiałem zwrócić to co pożyczyłem z rodzinnego domu.
- Najpierw zajmijmy się dotarciem do watahy. - powiedziałem,po czym ruszyliśmy.Dotarliśmy w nocy,po czym od razu wszyscy kierowali się do swoich jaskiń.



~~Ranek.


Wstałem bardzo wcześnie.
Przez całą noc nie mogłem zasnąć,a co dopiero zapomnieć o przeszłości którą w sobie kryłem.
O dziwo, kiedy poszedłem nad jezioro zobaczyłem moich towarzyszy ze wczoraj.
- Niech zgadnę,nie mogliście spać w nocy,prawda? - podszedłem do Hope i usiadłem koło niej.
- Muszę dziś znów wyruszyć do piekła. - wadera trochę posmutniała.
- Przepraszam że dziś nie mogę ci poświęcić za dużo czasu... - też zrobiło mi się trochę źle z tego powodu ale po chwili poczułem jak wilczyca wtuliła się w moje futro.


< Reszta? Sorry,ale dopiero wróciłem i nie miałem veny...;p >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test