Obudziłem się zaraz obok Marco i innych.
Nie wiedziałem gdzie jestem,dopiero po paru minutach mój
wzrok wracał do normy.
Wstałem,ale za daleko nie mogłem iść.
- Co jest ? - dopiero teraz zauważyłem że moje nogi są skute kajdanami.
- Cholera jasna ! - krzyknąłem,po czym popatrzyli na mnie inni.
Widziałem Marco siedzącego obok Omegi.
- Czyli jednak czar został zdjęty. - powiedziałem cicho.
Podszedłem do Hope.
- Cieszę się,że nic ci nie jest.Myślałem że... - przerwałem.
- To Shezam nas uwięził. - powiedziała Omega.
- Czyli jednak nie przepadł...niech to szlag. - Nagle ktoś wszedł do pomieszczenia,gdzie byliśmy uwięzieni.
- No proszę, czyli jeszcze wy wpadliście tutaj?
- Niech cie szlag. - przekląłem.
- Kiedyś się doigrasz draniu. - Powiedział Marco.
- Zobaczymy. - Zaśmiał się szyderczo.Momentalnie chciałem rozerwać łańcuchy i rzucić się na kraty by rozszarpać go na strzępy.
Wszyscy próbowali się uwolnić od krepujących więzów.
- Nie dacie rady.Te łańcuchy są zaklęte moją mocą.
- Skoro uważasz,że jesteś taki silny,stoczmy pojedynek.
- Chcesz być martwy? - zapytał.
- Lepsze to od twojego ględzenia. - odezwałem się sarkastycznym głosem.
- Jeżeli wygram, wypuścisz ich wszystkich.
A jeżeli przegram, zabijesz mnie, a moja dusza będzie należeć do ciebie.
co ty na to? - spytałem.Na twarzy pojawił mi się uśmiech.
- Nowy sługa? Hmm...twoja moc może się na coś zdać,więc już teraz mów do mnie "Panie" - Po całym pomieszczeniu rozległ się śmiech.
- Ja też się chętnie dołączę. - Powiedział Marco z pewnością siebie.
- Dwoje sług w na raz? Kusząca propozycja...
[Reszta? ;p Dawaj Marco,damy mu popalić xd]