Byłam zrozpaczona jego postawą. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się pocieszająco.
-Hej...co jest?
-Nic...-odpowiedział lampiąc się w dal. Z pod lekko przymrużonych powiek ział smutek i co gorsza...rozpacz i...strach...
Szturchnęłam go w ramię...
-No musi być jakiś powód...-powiedziałam.
-No bo...ja...nie mogę patrzeć jak wszyscy mają kogoś bliskiego, a ja...-zawahał się i nie odpowiedział. Po chwili chciał coś powiedzieć lecz przeszkodziłam mu. Wtuliłam się w niego. Zaniemówił.
-Wcale nie jesteś sam...masz nas...,a jeśli to ci nie wystarczy to...zostaniesz moim przyjacielem?-odkleiłam się od niego i z wielkimi czarnymi oczami patrzyłam mu się prosto w twarz i zmusiłam tym do odpowiedzi.
-...
<Nikon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test