wtorek, 11 lutego 2014

Od Hyperiona do Calipso

Błękitne jezioro odbijało postać muskularnego wilka z zielonymi oczami. Dlaczego żyjemy i umieramy? Jaki jest nasz cel w życiu? Po co to wszystko?
- Hyperion... - usłyszałem  za sobą ten sam chrzęszczący dźwięk - Jak miło cię znowu widzieć. Urosłeś - i to dużo, jesteś teraz większy ode mnie.
Obróciłem się. Tak - Fegorg.
- Odejdź. Nie chce przelewu krwi. - wycharczałem
- A ja chcę.
- No to masz! - rzuciłem się na jego gardło
Nie zdążył wydusić żadnego zaklęcia.
- Ha. Mam dla dzielnego zabójcy ostatnią wiadomość - wyrzęził Fegorg
- Hm?
- Twój brat żyje. Jest w watasze.
- Jakiej?
Brak odpowiedzi.
Uciekłem  z tamtąd.
Następne miesiące spędziłem na poszukiwaniu brata.
Nic.
Wreszcie pogodziłem się z losem.
Szedłem właśnie drogą, aż nagle naprzeciw mnie wyskoczyła piękna wilczyca.
- Kim jesteś? -spytałem grzecznie(gdyż mam szacunek do wader)
- Jestem Calipso. - odrzekła śpiewnym głosem
- A ja mam na imię Hyperion. - powiedziałem
- Należysz do jakiejś watahy?
- Nie.Kręcę się tu i tam.
- Może dołączysz do naszej? - zapytała nieśmiało
- Oczywiście, jak się nazywa?
- Wataha Niezłomnej Nadziei.
- Ładna nazwa.
-Wiem. Mi też się podoba.
( Calipso dokończysz? ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test