niedziela, 23 lutego 2014

Od Akzy do Kogoś...

"Yeaaaah" słyszałam głos w mojej głowie. Biegłam truchcikiem przez leśną ścieżkę na obrzeżach watahy. Powodem mojego podekscytowania, był młody jeleń, stojący na polanie. Skradanie się do zdobyczy, było rzeczą, która strasznie mnie denerwowała. Cierpliwość i łapczywość nie szły ze sobą w parze. "Banałka", pomyślałam. Przeszłam obok potężnej, jak na swój gatunek, brzozy. Skradałam się, podchodząc do tego tak poważnie, że mój brzuch dotykał twardej ziemi. Jelonek podniósł głowę, strzygąc przy tym uszami. Minęła chwila, gdy zaczął uciekać. Skakał jak kangur. odległość była zbyt duża bym, mogła go dogonić. Posmutniałam lekko. "Kolejny obiadek poszedł się paść!", warknęłam cicho. Droga leśna zamieniła się w polną. Na łące próżno szukać było czegoś do jedzenia, zwłaszcza że zwierzęta łowne trzymały się bezpiecznych lasów. Przyłożyłam delikatnie nos do ziemi. Poczułam woń, kilkugodzinną, lisa. Był to raczej starszy, doświadczony osobnik. Głód doprowadził mnie po dłuższej chwili do zmęczenia.

Rozłożyłam łapy i położyłam się na suchej trawie, pod wspaniałym drzewem. Za mną rozciągał się wspaniały krajobraz gór, pagórków i wyżyn. Wiatr wiał w moją stronę, dzięki temu poczułam wonie, których od dawna nie miałam okazji poznać. Nagle zauważyłam cień wilka, pod lasem. Zaniepokoiło mnie to, jednak widziałam że w razie problemu zniszczę go. Byłam zbyt pewna siebie, wiem. I wtedy...
< Dokończy ktoś? ;p>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test