niedziela, 12 stycznia 2014

Od Savage'a do Hope

Poczułem osobliwy zapach...do moich uszu doszedł odgłos...ognia... Odwróciłem się gwałtownie i ujrzałem Valanie...Wyglądała jak dawniej. Oprócz tylko maski która zakryła rozerwane szczęki, które rozdarłem podczas naszej ostatniej potyczki. Zawsze towarzyszył jej ogień...zawsze... Moje ciało instynktownie objęły czarne płomienie. Kreatura uśmiechnęła się, mogłem to wywnioskować ze zmarszczek wokół maski.
-Znów na polu bitwy!-odezwała się metalicznym i ochrypłym głosem.-Tym razem nie mam na ciebie czasu.
-A co cię tak zajmuje że musisz odstąpić od potyczki ze swoim ulubieńcem?-powiedziałem gotowy do ataku. Uśmiechnęła się i odbiegła w głąb lasu. Pobiegłem za nią bo wiedziałem że gdy ona ma coś zrobić to jest to przepełnione bólem i krwią. Na oślep wbiegłem na polanę oprócz mnie i Valanii był jeszcze jeden wilk, znaczy się...wilczyca...z młodym...Valania najwidoczniej zauważyła moją reakcję. Metalowe szpony swoich łap wbiła w ziemię i jak dym stanęła obok wadery i chwyciła malucha przednimi łapami. Przydusiła go do ziemi. Wadera próbowała coś zrobić , ale Valania dawała widoczne znaki że czym bliżej się ona zbliża tym szczeniak jest mocniej duszony. Zacisnąłem zęby. Valania była nieznacznie mniejsza ode mnie ale od wadery byłą prawie dwa razy większa...Przełknąłem ślinę i napiąłem mięśnie gotowe do skoku.
-Jeśli chcesz tak potyczkę to wybieraj! ty, wadera czy szczenie, dwoje zginie...-powiedziała Valania a wiedziała jaki mam wstręt do innych i że chciałbym być możliwie daleko od tej sprawy. Heh jak w filmach. Złammy scenariusz. Rzuciłem się w stronę kreatury wytrącając jej szczeniaczka z łap. Odepchnąłem go w stronę matki i wrzasnąłem mając już krew w pysku:"UCIEKAJ!",ale nie wiem czy mnie posłuchała bo mój widok przepełniała już tylko walka.
*
Wygrana czy przegrana? Żyję? Czy może już jestem po drugiej stronie...Wiedziałem jedno walka byłą skończona... Próbowałem otworzyć oczy, ale poczułem tylko tępy ból. Zdołałem zobaczyć tylko zarysy i cienie...Moje całe siało było poparzone i poranione, a co gorsza zmieniłem się w człowieka...


<Hope?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test