środa, 22 stycznia 2014

Od Kiby do Blue - Ostatni Oddech

Obudziłem się w klatce. Na ziemi leżała zaschnięta krew, a kraty były pogryzione i podrapane. Tajemnicza grota cuchnąca stęchlizną spowita była ciemnością. Obok było jeszcze kilka klatek, na ścianach wisiały łańcuchy.
 - No dalej... -szepnąłem- Wychodźcie...
Wstałem. Czyżby była to sprawa moich "fanów", prześladowców.
 - Nawet nie przywitacie swego ulubieńca? - zaśmiałem się drwiąco. Gotów skoczyć w każdej chwili, ściskać kark nieprzyjaciela i zatopić w nim swe łaknące zemsty szczęki.
Do tylnej lewej łapy miałem przywiązany gruby, czarny łańcuch.
 - Robi się ciekawie... - szeptałem. Zazwyczaj wrogowie czekali na mnie... Czyżby była to jakaś grubsza sprawa? Trzask gałęzi. Usłyszałem trzask gałęzi. Usłyszałem trzask spadającej gałęzi. Najeżyłem sierść i wyszczerzyłem kły. W kącie stała czarna postać ogromnego basiora. Nie miał tylnej łapy. Dokładnie tej, którą miałem przywiązaną. Brak oka i zmasakrowana twarz. Podszedł do mnie. Uśmiechnął się...
 - Żegnaj. - powiedział mechanicznym głosem.




 Dwumetrowa włócznia przebiła mnie na wylot przez żebra, płuca, wątrobę i serce...
Upadłem.
Ryknął, a potem pociągnął mnie za nogę z łańcuchem. Nie.. Nie czułem jej...

Widziałem uciekającego drania... Ostatni oddech i ...

<Bluemi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test