piątek, 17 stycznia 2014

Od Ichigo do Hope

Kiedy wchodziliśmy poczułem coś
Czyjąś obecność. Pomyślałem że to nie jest coś aż tak poważnego, i nie przyjmowałem się tym teraz.
Gdy znaleźliśmy w środku zapanowała cisza.
W takiej atmosferze byłem spokojny,jak nigdy wcześniej.
Bez żadnej niepewności,stresu.
Wadera wraz z małym byli już wycięczeni,więc nie zwracałem jej głowy.
Ciepłym wzrokiem popatrzyłem na moich bliskich,po czym sie do nich uśmiechnąłem.
Wyszedłem na zewnątrz, by się przewietrzyć.
Idąc w obojętnym kierunku natrafiłem nad jezioro. Skupiłem się, i poczułem coś, czego za żadną cenę bym nie chciał. Ludzie.
- Szlag by to trafił! - Usłyszałem strzały.
Zacząłem biec w tamtą stronę.
Widziałem..masę ludzi..wokół naszej jaskini.
Bez namysłu zaatakowałem.
Jeden z nich obrócił się w moją stronę.
Poczułem ból w tylnych łapach.
Mimo tego dalej próbowałem.
- Nie pozwolę im was zabrać...- z braku sił nawet nie mogłem się poruszyć..
Mogłem widzieć tylko okropny widok.
Wynosili Hope, i mojego syna Kaien'a.
- Rusz się...no dalej...rusz się....NO DALEJ DO CHOLERY! - Toczyłem rozmowę w swoich myślach. Sam że sobą...aż nagle...
- Phi. - Szybko rozpoznałem właściciela głosu.
- Palant. Czy ja zawsze muszę ci ratować twoje życie? - Dodał.
- Tylko nie ty...
- Wiesz co, powinieneś mi dziękować. Nie dość że słaby,to niewdzięczny. - Czułem,jak tracę świadomość. Ostatnim widokiem jaki byłem w stanie zobaczyć to walka reszty wilków,wraz z intruzami.
Sam powoli zamieniałem się w pustego,choć tego nie chciałem.

< Hope ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test