piątek, 10 maja 2013

Od Diega do Drakosy



Biblioteka mieściła się w starym i bogato zdobionym budynku. Wpadłem do środka i ruszyłem w kierunku półek ze zbiorami na literę B. Bagienne rośliny, bębny, bory i puszcze, o jest "Boląca iskra"
Boląca iskra- jest to twór(nieorganiczny) wynaleziony przez człowieka mający na celu sprzężenie się z organizmem nosiciela po czym "wyssaniu" z niego energii życiowej i skondensowanie jej do płynnej wysoce energetycznej substancji wykorzystywanej do produkcji paliwa które stosuje się w przemyśle militarnym. Do końca nie wiadomo jak przebiega ten proces wiadomo za to że nosiciel po "wyssaniu" z niego energii życiowej nie przeżyje.
Pobladłem i zachwiałem się na nogach, jednak czytałem dalej.
Na szczęście istnieje metoda usunięcia rzeczonego tworu, należy sporządzić miksturę z soku z korzenia czarnego drzewa. Rośnie ono w czarnym lesie Gimba. Jego soki są żrące ale po odpowiedniej obróbce o dziwo niszczą tylko materię nieorganiczną. Nikt jeszcze nie próbował usunąć bolącej iskry ale istnieje duże prawdopodobieństwo iż mikstura okaże się odpowiednim antidotum.
Czekała mnie niebezpieczna podróż. Las Gimba jest pełen okropieństw o których lepiej nie mówić. Jednak przyświecał mi cel. Przy wyjściu z biblioteki zerknąłem na mapę i niezwłocznie ruszyłem w drogę. Drugiego dnia podróży z rana dotarłem do lasu. Nie było jednak jasno, las spowijała gęsta warstwa czarnej mgły. Gdy wkroczyłem między drzewa od razu poczułem chłód, mój oddech zamieniał się w obłoczek pary.
-Czarne drzewo, czarne drzewo, przecież wszystkie drzewa są tu czarne.
Dobrze że wiedziałem czego szukać, :rozłożysta korona, gruby pień o szorstkiej korze i liście o kształcie wrzeciona. Szukałem długo cały czas w napięciu i gotowości na ewentualny atak. Wreszcie jest, oto moje drzewo. Szybko wykopałem kilka korzeni z twardej ziem i ruszyłem tam z kąt przyszedłem. Myślałem że mam najgorsze za sobą aż tu nagle usłyszałem przeraźliwy warkot tuż za plecami, ruszyłem pędem do przodu, wiedziałem że nie miałbym szans w pojedynkę nawet z najsłabszym mieszkańcem tej przeklętej puszczy. Biegłem ile sił w nogach a za plecami słyszałem łamiące się gałęzie a ziemia drżała pod jego łapami. Z niewyobrażalną ulgą wypadłem na otwarty teren. Odwróciłem się, Stał tam, widziałem tylko oczy i lśniące zęby układające się w paszczę w której zmieściłaby się cała moja nora. Patrzył na mnie po czym z wyraźną frustracją powrócił do lasu. Następnego dnia z rana byłem już w domu. Od razu zabrałem się do sporządzania mikstury. Było to stosunkowo proste w porównaniu do zdobycia składnika. Z gotowym produktem pobiegłem do Drakosy wciąż była nieprzytomna. Podałem jej miksturę po czym ogarnęła mnie fala zmęczenia, nie spałem ani nie jadłem od czasu wyruszenia w podróż. Wróciłem do swojej nory pełen nadziei i obaw czy cały ten trud na coś się zda. Zjadłem kawałek suszonego mięsa, runąłem na posłanie i od razu zasnąłem.
(Drakosa co będzie dalej)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Test