Witamy Jenifer!
czwartek, 30 maja 2013
Od Sierry
Chodziłam po lesie i patrolowałam tereny. Nie miałam ochoty na rozmowę z kimkolwiek więc starałam się omijać inne wilki. Cały czas myślałam o tym wszystkim co zaszło w moim życiu. Nie które sprawy wciąż zostawały nierozwiązane . Martwiłam się że mogę sobie nie poradzić w końcu jestem zwykłą wilczycą. Ehh... moje życie kiedyś było inne. Zaczęłam sobie przypominać swoje dzieciństwo .Rodzinę braci watahę. Na samą myśl chciało mi się płakać. Krater w moim sercu który mi wybito był zbyt wielki żebym go mogła tak od zachcenia zapełnić czymkolwiek . A zapomnieć nie potrafię to zbyt trudne. Uczucie samotności i bólu było jeszcze gorsze niż śmierć. Weszłam na klif i patrzyłam daleko w morze. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w wianie wiatru. Westchnęłam głęboko i usiadłam na skale. Zobaczyłam że niebo zaczynają zasłaniać ciemne chmury.Spojrzałam w niebo z oka popłynęła mi łza. Wiedziałam że będę musiała się zmienić. Próbowałam walczyć ale nie potrafiłam .Trafił w mój czuły punkt i rozdzierał mnie od środka. Jedyne co mogłam zrobić to ........ poddać się
Od Kiby do Omegi
Przygotowania do ślubu okropnie się opóźniały. Czasem już nawet o nim zapominałem...
- Hmmm... Ślub? - Omega uśmiechnęła się
- Taak.... Właśnie....
- Co?
- Pamiętasz, jak... straciłaś świadomość? Mam coś dla ciebie. Blue przeczytała o tym i go zdobyliśmy... Kamień Sytriona...
(Omega?)
- Hmmm... Ślub? - Omega uśmiechnęła się
- Taak.... Właśnie....
- Co?
- Pamiętasz, jak... straciłaś świadomość? Mam coś dla ciebie. Blue przeczytała o tym i go zdobyliśmy... Kamień Sytriona...
(Omega?)
piątek, 24 maja 2013
Od Hope
Przepraszam was za to że tak dawno nie wstawiłam nowego wyglądu watahy. W ten weekend się o to postaram :)
Od Kiby
Kochana Blue!
Przepraszam, że mnie tak długo nie było na naszych terenach, ale załatwiałem parę istotnych spraw... Ledwo uchodząc z życiem zdobyłem amulet dla Omegi...
Niebo zrobiło się już całkiem czarne i jakoś cała ziemia pociemniała. Nie wiem, czy to przez pogodę, czy przez to, że już powoli odchodziłem... Jakoś przeskoczyłem demona, złapałem w pysk kamień i stoczyłem się ze skarpy...
Obudziłem się ze sparaliżowanymi tylnymi łapami... Nade mną wisiało stado wielkich sępów... Leżałem tam, a obok mnie amulet... Chwyciłem go i magicznie odzyskałem panowanie , siłę w nogach! Kamień dawał mocne zielone światło i zabrał mnie, aż tutaj... Do watahy, do NASZEJ watahy...
Twój Kiba
Od Dieg'a do Drakosy
-Poczekaj- zawołałem- Drakosa przystanęła- a więc jesteś już zupełnie zdrowa- zapytałem z szerokim uśmiechem.
- Tak, tak mi się wydaje- odparła a mój uśmiech jeszcze się poszerzył.
-To świetnie, było z tym trochę pracy i o mało co nie zjadły mnie potwory z czarnego lasu ale zrobił bym to jeszcze tysiąc razy gdybym dzięki temu mógł Ci pomóc. A skoro już pozbyliśmy się tego- wzdrygnąłem się na wspomnienie o tym co siedziało w mojej ukochanej- tego czegoś- spojrzałem w piękne oczy Drakosy- to co teraz będzie z nami??
(Drakosa dokończysz)
Od Moon
Jest ostra burza, a ty jesteś w lesie i drzewa prawie spadają. Przed sobą widzisz czerwony, wielki worek. Możesz zobaczyć co jest w środku ryzykując, że spadnie na ciebie drzewo lub uciekasz. Co robisz?
Odpowiedź do questu: Byłam w lesie, nad sobą zobaczyłam ciemne, burzowe chmury. Lubiłam burze, więc nie uciekałam ani nie chowałam się przed deszczem, jak inne wilki. Zaczął wiać mocny wiatr i uginać drzewa, deszcz zacinał coraz mocniej , pierwsze grzmoty dały się we znaki. Ogromna błyskawica rozświetliła na parę sekund cały las. Nagle drzewa pod wpływem bardzo silnego wiatru zaczęły się przewalać. Wstałam i rozejrzałam się uznałam że przygnieciona przez drzewo nic nie osiągnę więc próbowałam się wydostać do mojej jaskini. Tuż przede mną wielkie drzewo się przewaliło. Serce zabiło mi mocniej . W oddali zobaczyłam coś czerwonego zbliżyłam się na parę kroków i zobaczyłam worek . Tuż nad nim coraz bardziej uginało się wielkie drzewo. Byłam ciekawa co jest w środku ale widok załamującego się drzewa trochę mnie przerażał. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam zdobyć ten worek. Ruszyłam biegiem jak najszybciej potrafiłam. Gałęzie i konary drzew przewracały się tuż pod moimi łapami. Gdy byłam już prawie na miejscu wielkie drzewo zaczynało się przewracać. Nie poddałam się chwyciłam worek w zęby i próbowałam go zabrać. W ostatniej chwili odrzuciłam worek poza spadające drzewo. Ale nie pomyślałam o sobie i nie zdążyłam drzewo przywaliło mnie do ziemi. Czułam ogromy ból ale postanowiłam walczyć. Starałam się podnieść ale to nic nie dawało. Użyłam trochę swojej magii i udało mi się wydostać złapałam worek i pobiegłam do swojej jaskini. Wbiegłam do niej zamknęłam wejście wielkim głazem i upadłam na ziemię. Na karku czułam ból po przygnieceniu przez drzewo. Wstałam i podeszłam do czerwonego worka. Otworzyłam go i zobaczyłam jajo.
Wzięłam je do łap i obejrzałam dokładnie. W środku był młody jeszcze nie rozwinięty smok. Westchnęłam i zabrałam go w głąb jaskini . Znalazłam dobre miejsce wyłożyłam je liśćmi , gałęziami itp..., i położyłam tam jajo. Nie wiedziałam co mam z nim zrobić więc na razie zostawiłam je i poszłam po coś na ból w karku. Pomyślałam że może poproszę o pomoc którąś z alf ,ale najpierw musiałam poczekać na koniec burzy. Położyłam się na swoim posłaniu i zasnęłam.
Od Swiftkill do wszystkich
Z bólem serca przyznam że to nie ma sensu, w przyjaźni sie nie udało, w miłosci rówierz więc jedyne co mi zostało to odejść... PEwnie chcecie wiedzieć dlaczego? A więc to są sprawy prywatne, nikomu o nich nie mówie nawet najlepszym przyjaciółką (Lisie i Roksanie)
Myślałam że tu mi sie uda pooznać prawdziwych przyjaciół, i udało sie.... ale nistety wszystko potoczyło sie nie tak, nie chodzi mi o watahe czy coś, chodzi mi o mój świet realny, nie ma już sensu... Więc prosze o usunięcie moich wilków a mianowicie: Swiftkill, Bloodspill, Lucyfera i Talona....
Z całego serca przepraszam..Mojego Braaaciszka który mnie zawsze wspierał Kordiana....Wiem że bedzie ci przykro ale tak musiało być...
Więc pa wam na zawsze moze kiedyś sie jeszcze spotkamy, ale napewno nie w tym świcie... Życzcie mi : "Rychłej śmierci, drewnianego nagrobka, brudnej trumny"
Więc pa wam na zawsze bede tesknić!! :*
Zabaczymy sie w tym innym świecie tam na górze....
Od Neya
Próbowałam jakoś przytulnie urządzić tą jaskinie. Czułam się szczęśliwa. Nie mogłam przestać myśleć o moim szczęściu.
-Ne? jesteś?- Zawołał Sam
- Tak, wejdź- powiedziałam. Byłam dumna z tego co tu zrobiłam jaskinia była dużą ale zmieniałam ją nie do rozpoznania. Sam wszedł ciekawy. Oczy mu się rozszerzyły w zdumieniu.
-Ne jak to zrobiłaś?- spytał
- Kobiecy talent, i jak było na polowaniu?- uśmiechnęłam się
- Dobrze, choć z mną znalazłem coś- popatrzył na mnie. Ochoczo pobiegłam za nim
niedziela, 19 maja 2013
Od Drakosy do Diega
Obudziłam się. Leżałam przytulona do Diega. Zasnęłam znów ale po chwili zerwałam się rozumiejąc co się stało. Nic nie bolało. To dzięki jemu. Rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam. Obudził się. Usiadłam i zwiesiłam uszka.
-Dziękuję...-szepnęłam. Odwróciłam się i chciałam wyjść ale basior mnie zatrzymał.
<Diego dokończ.sorry że nie odpisywałam>
-Dziękuję...-szepnęłam. Odwróciłam się i chciałam wyjść ale basior mnie zatrzymał.
<Diego dokończ.sorry że nie odpisywałam>
Od Ohayo do Windstreama
Z początku mnie zatkało, ale zuciłam mu się na szyję i wyszeptałam do ucha:
-Tak. Kocham cie Windstream, jesteś wspaniały!
<Windstream? ♥ sorrki że tak mało, nie mam weny >
poniedziałek, 13 maja 2013
Od Blue. Cd opowiadania Kiby
W pewnym miejscu niebo nad lasem miało dziwną barwę. Zbiegłam w dół wzgórza. Biegłam lasem, przez mgłę nie widziałam swoich łap. Wbiegłam na polanę i zobaczyłam Kibe. Nie był sam... Jakiś demon stał przed nim i szczerzył pysk w szyderczy uśmiech. Chyba ze sobą walczyli. Demon naskoczył na Kibe i zaczął go gryźć. On bronił się i nie wiele ciosów demona było skutecznych. Walka toczyła sie najprawdopodobniej o kamień krążący w powietrzu. Znałam go. W wielu księgach można znaleść o nim wzmiankę. Przyczaiłam się... nie chciałam się wtrącać ale musiałam pomóc. Gdy opętany wilk miał zacisnąć szczęki na gardle Kiby, wyskoczyłam na demona i przybiłam go do ziemi.
(Kiba, dokończysz?)
niedziela, 12 maja 2013
Od Kiby
Na ostatkach sił wstałem. To nie był dobry pomysł. Tylko ja i on...
W głębi zielonego nieba ujrzałem coś niebieskiego... Kamień Sytriona... Jednak istnieje i mogę go zdobyć..
Ale za jaką cenę....
To być może ratunek dla Omegi.... Dam radę...
<Blue dokończysz?>
sobota, 11 maja 2013
Od Blue do Kiby
W powietrzu unosił się zapach śmierci. Stąpałam po wilgotnym mchu i pusto patrzyłam przed siebie. Zamknęłam mój umysł na wszelkie zewnętrzne bodźce i zatrzymałam się. Wsłuchałam się w w aury przepływające bokiem, wszędzie krążyły różne myśli, lecz nie do wszystkich miałam dostęp. Jedna myśl, usłyszałam ją... Otworzyłam oczy i pędziłam w jej stronę. Już wyczułam zapach... Zapach wilka i demona. Wbiegłam na wzgórze, było stamtąd widać czarny las Gimba. Straciłam trop...myśli ucichły. Dzieje się coś złego... "Gdzie jesteś?" - wsunęłam te myśl do jego umysłu.
(Kiba, co było dalej?)
Od Windstream'a do Ohayo
-Ohayo mam ci coś do powiedzenia.
-Co?-Zapytała się wadera
-Czy...czy...Czy chciała byś zostać moją partnerką?
Było mi strasznie głupio, że palnąłem taką gafe.
piątek, 10 maja 2013
Od Kiby
Psychiczny wilk. Spaczony umysł i powykręcane ciało. Taka miała być ma przyszłość? Jeśli tak dalej pójdzie, będę tego bardzo blisko.
Czerwone ślepia bezlitośnie na mnie patrzały. Podszedł do mnie tylko na przednich łapach ciągnąc krwawe ciało. "Blue"... Gdybym jej posłuchał...
<Blue dokończ>
Od Dante'go i Shukaku do wszystkich.
Wilki..
mam dla was złą wiadomość.
Otóż odchodzę z watahy.
Przykro mi,ale to już było postanowione od dawna...
Pewnie będziecie się pytać : Dlaczego?
Odpowiedź nie jest taka prosta jak się wydaje.
Odchodzę z spraw prywatnych.
Nie będę się tu rozpisywał,Hope wam wszystko opowie.
Być może jeszcze dojdę do was kiedyś.
Prosiłbym o usunięcie moich wilków jak najszybciej.
Poraz Ostatni,
Shukaku,Dante z WNN~
"We stare at broken clocks, the hands don't turn anymore
The days turn into nights, empty hearts and empty places
The day when i lost you, I slowly lost me too
For when you died, you took a part of me
If only sorrow could build a staircase, or tears could show the way
I would climb my way to Heaven, and bring you back home again.."
Od Swiftkill
Chodziłam jak zwykle po lesie, samotna.Nie mam przyjaciół oprócz kilku osób Lisa i Roksana..ehh... tylko one trzymaja mnie przy życiu.Ale co by było gdyby mnie nie było? Ciekawe pytanie...Szkoda że nie można na nie odpowiedzieć... Tak głębiej sie zastanawiając to chyba mam jeszcze jedna przyjaciółke..Tobi... Gdyby życie było prostsze...
No ale nie jest.... prawdziwa miłość...z dnia na dzieńw nią wątpie....... Ciekawe jakby było...nie żyć...zniknąć z tego świata...
Od Diega do Drakosy
Biblioteka mieściła się w starym i bogato zdobionym budynku. Wpadłem do środka i ruszyłem w kierunku półek ze zbiorami na literę B. Bagienne rośliny, bębny, bory i puszcze, o jest "Boląca iskra"
Boląca iskra- jest to twór(nieorganiczny) wynaleziony przez człowieka mający na celu sprzężenie się z organizmem nosiciela po czym "wyssaniu" z niego energii życiowej i skondensowanie jej do płynnej wysoce energetycznej substancji wykorzystywanej do produkcji paliwa które stosuje się w przemyśle militarnym. Do końca nie wiadomo jak przebiega ten proces wiadomo za to że nosiciel po "wyssaniu" z niego energii życiowej nie przeżyje.
Pobladłem i zachwiałem się na nogach, jednak czytałem dalej.
Na szczęście istnieje metoda usunięcia rzeczonego tworu, należy sporządzić miksturę z soku z korzenia czarnego drzewa. Rośnie ono w czarnym lesie Gimba. Jego soki są żrące ale po odpowiedniej obróbce o dziwo niszczą tylko materię nieorganiczną. Nikt jeszcze nie próbował usunąć bolącej iskry ale istnieje duże prawdopodobieństwo iż mikstura okaże się odpowiednim antidotum.
Czekała mnie niebezpieczna podróż. Las Gimba jest pełen okropieństw o których lepiej nie mówić. Jednak przyświecał mi cel. Przy wyjściu z biblioteki zerknąłem na mapę i niezwłocznie ruszyłem w drogę. Drugiego dnia podróży z rana dotarłem do lasu. Nie było jednak jasno, las spowijała gęsta warstwa czarnej mgły. Gdy wkroczyłem między drzewa od razu poczułem chłód, mój oddech zamieniał się w obłoczek pary.
-Czarne drzewo, czarne drzewo, przecież wszystkie drzewa są tu czarne.
Dobrze że wiedziałem czego szukać, :rozłożysta korona, gruby pień o szorstkiej korze i liście o kształcie wrzeciona. Szukałem długo cały czas w napięciu i gotowości na ewentualny atak. Wreszcie jest, oto moje drzewo. Szybko wykopałem kilka korzeni z twardej ziem i ruszyłem tam z kąt przyszedłem. Myślałem że mam najgorsze za sobą aż tu nagle usłyszałem przeraźliwy warkot tuż za plecami, ruszyłem pędem do przodu, wiedziałem że nie miałbym szans w pojedynkę nawet z najsłabszym mieszkańcem tej przeklętej puszczy. Biegłem ile sił w nogach a za plecami słyszałem łamiące się gałęzie a ziemia drżała pod jego łapami. Z niewyobrażalną ulgą wypadłem na otwarty teren. Odwróciłem się, Stał tam, widziałem tylko oczy i lśniące zęby układające się w paszczę w której zmieściłaby się cała moja nora. Patrzył na mnie po czym z wyraźną frustracją powrócił do lasu. Następnego dnia z rana byłem już w domu. Od razu zabrałem się do sporządzania mikstury. Było to stosunkowo proste w porównaniu do zdobycia składnika. Z gotowym produktem pobiegłem do Drakosy wciąż była nieprzytomna. Podałem jej miksturę po czym ogarnęła mnie fala zmęczenia, nie spałem ani nie jadłem od czasu wyruszenia w podróż. Wróciłem do swojej nory pełen nadziei i obaw czy cały ten trud na coś się zda. Zjadłem kawałek suszonego mięsa, runąłem na posłanie i od razu zasnąłem.
(Drakosa co będzie dalej)
Od Diega do Drakosy
Biblioteka mieściła się w starym i bogato zdobionym budynku. Wpadłem do środka i ruszyłem w kierunku półek ze zbiorami na literę B. Bagienne rośliny, bębny, bory i puszcze, o jest "Boląca iskra"
Boląca iskra- jest to twór(nieorganiczny) wynaleziony przez człowieka mający na celu sprzężenie się z organizmem nosiciela po czym "wyssaniu" z niego energii życiowej i skondensowanie jej do płynnej wysoce energetycznej substancji wykorzystywanej do produkcji paliwa które stosuje się w przemyśle militarnym. Do końca nie wiadomo jak przebiega ten proces wiadomo za to że nosiciel po "wyssaniu" z niego energii życiowej nie przeżyje.
Pobladłem i zachwiałem się na nogach, jednak czytałem dalej.
Na szczęście istnieje metoda usunięcia rzeczonego tworu, należy sporządzić miksturę z soku z korzenia czarnego drzewa. Rośnie ono w czarnym lesie Gimba. Jego soki są żrące ale po odpowiedniej obróbce o dziwo niszczą tylko materię nieorganiczną. Nikt jeszcze nie próbował usunąć bolącej iskry ale istnieje duże prawdopodobieństwo iż mikstura okaże się odpowiednim antidotum.
Czekała mnie niebezpieczna podróż. Las Gimba jest pełen okropieństw o których lepiej nie mówić. Jednak przyświecał mi cel. Przy wyjściu z biblioteki zerknąłem na mapę i niezwłocznie ruszyłem w drogę. Drugiego dnia podróży z rana dotarłem do lasu. Nie było jednak jasno, las spowijała gęsta warstwa czarnej mgły. Gdy wkroczyłem między drzewa od razu poczułem chłód, mój oddech zamieniał się w obłoczek pary.
-Czarne drzewo, czarne drzewo, przecież wszystkie drzewa są tu czarne.
Dobrze że wiedziałem czego szukać, :rozłożysta korona, gruby pień o szorstkiej korze i liście o kształcie wrzeciona. Szukałem długo cały czas w napięciu i gotowości na ewentualny atak. Wreszcie jest, oto moje drzewo. Szybko wykopałem kilka korzeni z twardej ziem i ruszyłem tam z kąt przyszedłem. Myślałem że mam najgorsze za sobą aż tu nagle usłyszałem przeraźliwy warkot tuż za plecami, ruszyłem pędem do przodu, wiedziałem że nie miałbym szans w pojedynkę nawet z najsłabszym mieszkańcem tej przeklętej puszczy. Biegłem ile sił w nogach a za plecami słyszałem łamiące się gałęzie a ziemia drżała pod jego łapami. Z niewyobrażalną ulgą wypadłem na otwarty teren. Odwróciłem się, Stał tam, widziałem tylko oczy i lśniące zęby układające się w paszczę w której zmieściłaby się cała moja nora. Patrzył na mnie po czym z wyraźną frustracją powrócił do lasu. Następnego dnia z rana byłem już w domu. Od razu zabrałem się do sporządzania mikstury. Było to stosunkowo proste w porównaniu do zdobycia składnika. Z gotowym produktem pobiegłem do Drakosy wciąż była nieprzytomna. Podałem jej miksturę po czym ogarnęła mnie fala zmęczenia, nie spałem ani nie jadłem od czasu wyruszenia w podróż. Wróciłem do swojej nory pełen nadziei i obaw czy cały ten trud na coś się zda. Zjadłem kawałek suszonego mięsa, runąłem na posłanie i od razu zasnąłem.
(Drakosa co będzie dalej)
Od Ohayo do Windstream'a
Gdy pierwszy raz spotkałam Windstream'a zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Do te pory nie moge przestać o nim myśleć. Lazłam sobie pewnego dnia przez las aż napotkałam Windstream'a. Na jego widok wpadłam w zachwyt. Byłam jakby w transie. On podszedł do mnie.
-Cześć Ohayo.
-Yyy Cześć. Co u ciebie?
<Windstream? ;3>
niedziela, 5 maja 2013
Od Moon
Życie tak szybko upływa zaledwie Lia i Seitti się urodzili a już zakładają własne rodziny. Leżałam teraz na klifie i patrzyłam gdzieś daleko na morze. Tak bardzo brakuje mi tych dni w których byłam im bardzo potrzebna. Westchnęłam głęboko, wiał mocny wiatr i przewiewał moją sierść. W powietrzu wyczułam zapach mojego ukochanego. Położył się obok mnie i przytulił. Wtuliłam się w jego sierść i cieszyłam się tą chwilą. Kieł patrzył na mnie swoimi pięknymi oczami.
-brakuje mi tego
-czego dokładnie?
-nasze dzieci już wyrosły, są dorosłe i nas nie potrzebują już.
-tak mi też tego brakuje ale nie martw się oni nie zrezygnowali z nas zawsze będziemy ich rodzicami i będziemy im pomagać jeszcze nie raz
-wiem kochany jesteś
Wilk pocałował mnie czule i przytulił. Razem siedzieliśmy na klifie ja z moim ukochanym.Wtuliłam się głęboko w jego sierść i zasnęłam.
Od Blood Wave do Windstream'a
Siedziałam samotnie pośrodku Lasu Czerwonych Kwiatów. Nagle podszedł do mnie jakiś czarny wilk.
-Kim jesteś - warknęłam.
-Windstream. A ty kim jesteś - zapytał dość wesoły wilk.
-BloodWave - zapytałam zdziwiona zachowaniem wilka. Pierwszy raz od wielu, wielu lat ktoś nie uciekał gdy mnie zobaczył.
-Nigdy cię nie widziałem. Nowa?
-Tak - próbowałam się uśmiechnąć.
-Coś ci nie wychodzi. To się tak robi - Windsream szeroko się uśmiechnął.
Spróbowałam jeszcze raz, a potem jeszcze raz i tak dopóki mi nie wyszło. Śmieliśmy się z min jakie mi wychodziły podczas prób uśmiechania się. Śmiałam się pierwszy raz od wielu, wielu lat...
sobota, 4 maja 2013
Niespodzianka!
Wiem że nasza wataha jest mocno graficzna więc poszukałam dla was poradniki do rysowania.
Niespodziankę specjalnie dedykację dla Moon i Blue!
1.
2.
3.
Niespodziankę specjalnie dedykację dla Moon i Blue!
1.
Reszta filmików tutaj:KLIK
Miłego rysowania!
piątek, 3 maja 2013
Od Omegi do Diega
(To stało się przed Incydentem w jaskini Omegi)
-Nie znajdziesz tego laboratorium....-powiedziałam.
-Dlaczego???
-Kilka dni po ucieczce Drakosy podczas jednego z eksperymentów laboratorium eksplodowało...Zginęło około miliona wilków...
-Skąd wiesz?
-Kiedyś opowiedziano mi tę historię...
-Czyli co mam robić!!!???-pobladł.
-Nie wiem...Spróbuj poczytać coś w starej bibliotece...
-Ale czego?
-Poszukaj coś o...bolącej iskrze...to jej wszczepili.Chcieli sprawdzić jak zachowuje się przy niej żywy organizm.Potem chcieli ją pociąć aby sprawdzić co dało...tak robili z większością eksperymentów.
Basior pognał w stronę biblioteki.
-Nie znajdziesz tego laboratorium....-powiedziałam.
-Dlaczego???
-Kilka dni po ucieczce Drakosy podczas jednego z eksperymentów laboratorium eksplodowało...Zginęło około miliona wilków...
-Skąd wiesz?
-Kiedyś opowiedziano mi tę historię...
-Czyli co mam robić!!!???-pobladł.
-Nie wiem...Spróbuj poczytać coś w starej bibliotece...
-Ale czego?
-Poszukaj coś o...bolącej iskrze...to jej wszczepili.Chcieli sprawdzić jak zachowuje się przy niej żywy organizm.Potem chcieli ją pociąć aby sprawdzić co dało...tak robili z większością eksperymentów.
Basior pognał w stronę biblioteki.
Od Wolfena do Ulqiorry
-Oni jej to zrobili...Traci powoli nad sobą kontrolę...Ona nie jest sobą....Na razie nic nie zrobimy. Mógłbyś wsadzić ją do jednej z cel?-zapytałem.
Ulqior wsadził wilczycę do celi i na wszelki wypadek, mocą zaspawał drzwi.
-Ta...Na razie nie przejmujmy się tym...-wsadził jeszcze tam jedzenie i wodę.-Może jutro się uspokoi?
-To co robimy?Na początek zostańmy przyjaciółmi!-wyciągnąłem łapę do basiora.Uścisną ją.
-To może nad jezioro?Poprzeganiamy nimfy!A na polu obok jest dużo ptactwa.
-Ok.-poszliśmy zostawiając waderę w celi.
<Ulqiorra dokończ.>
<Hope dokończ jak weszłaś do jaskini i zobaczyłaś swoją siostrę>
Ulqior wsadził wilczycę do celi i na wszelki wypadek, mocą zaspawał drzwi.
-Ta...Na razie nie przejmujmy się tym...-wsadził jeszcze tam jedzenie i wodę.-Może jutro się uspokoi?
-To co robimy?Na początek zostańmy przyjaciółmi!-wyciągnąłem łapę do basiora.Uścisną ją.
-To może nad jezioro?Poprzeganiamy nimfy!A na polu obok jest dużo ptactwa.
-Ok.-poszliśmy zostawiając waderę w celi.
<Ulqiorra dokończ.>
<Hope dokończ jak weszłaś do jaskini i zobaczyłaś swoją siostrę>
Od Ulqiorra do Wolfena
Patrzałem bez wyrazu twarzy na rozwścieczone oczy matki mojego przyjaciela (Tak myślałem że on nim jest) Zastanawiało mnie,co się jej stało.Chciałem użyć mocy,aby ją odepchnąć,ale ona jest Alfą...Nie obchodziło mnie to jednak,użyłem najdelikatniejszej mocy by chociaż ze mnie zeszła,oderwałem Wolfena od ziemi i od mocy jego matki,a sam usiadłem na Omedze.
-I co teraz?-zapytałem siedząc na wiercącej się i gryzącej mój ogon wilczycy.
(Wolfen?dokończysz?)
Uwaga!Do Blood Wave
Blood wave nie mamy twojego wilka.Widocznie się gdzieś zagubił prosimy o nadesłanie formularza.
Od Diega do Drakosy
Gdy zemdlała zabrałem ją do jej nory i usiadłem obok miej w oczekiwaniu na to kiedy się obudzi. Teraz już rozumiałem jej sytuację. Wiedziałem że to co przeszła odcisnęło na niej piętno które będzie nosić do końca życia. Albo nie... gdybym dowiedział się gdzie jest to laboratorium mógłbym tom pójść i gdyby oni wciąż tam byli zmusiłbym ich żeby naprawili swój błąd. Ale nie mogę teraz niepokoić Drakosy musi odpocząć i nabrać sił. Morze ktoś inny mógłby mi pomóc, morze Omega przecież to ona mieszka z Drakosą powinna wiedzieć coś na ten temat. Nie było jej w jaskini więc poszedłem jej szukać. Była nieopodal.
-Witaj Omego.
-Witaj Diego.
-Mam do ciebie bardzo ważne pytanie. Chodzi o Drakosę. Ja... kocham ją ale ona uważa że nie powinniśmy być razem przez to coś co jej wszczepili w laboratorium, uważa że nie jest mnie godna, absurd. Nie mogę znieść myśli że to coś co jest w niej niszczy ją. Postanowiłem wyruszyć do tego laboratorium ale nie wiem gdzie iść- teraz uświadomiłem sobie jak bardzo jestem bezradny- jeśli wiesz gdzie mam go szukać, jeśli wiesz cokolwiek co mogłoby mi pomóc powiedz mi, proszę.
(Omega dokończysz)
czwartek, 2 maja 2013
Od Wolfena Do Ulqiorra
Wlazłem do jaskini wadery i kogo tam zastałem???Omegę.Moją matkę.Była obdarta a z pyska leciała jej krew.Przytuliłem ją.Miała dziwny wyraz twarzy.Na jej szyi był ślad sznura na której wisiał kawałek łańcucha.Rzuciła się na mnie i zawarczała.Mocą przytrzymała mnie do ziemi i skoczyła na Ulqiorra.
<Ulqiorra dokończ>
<Ulqiorra dokończ>
Od Drakosy do Diega
-Więc zaczęło się to gdy byłam szczenięciem.Urodziłam się w pomieszczeniu laboratoryjnym.Zmieniali tam zwierzęta w maszyny.Często coś im nie wychodziło i obiekt ginął.Wyrzucali ciała na śmietnik.Tam się wychowałam.Było całkiem dobrze do póki nie dorosłam do wieku 1 roku.Wtedy zaczęły się pierwsze eksperymenty.Wyrywałam się ale po jakimś czasie i tak wszczepili mi maszynę....to znaczy nie maszynę ale...coś dziwnego.To było coś jeszcze nietestowanego.Nowego.Kiedy po operacji wsadzili mnie do kojca wybuchł bunt.Zwierzęta uciekły.Ja też.Uciekałam przez kilkanaście kilometrów aż w końcu dotarłam do terenów jednej watahy.Nie tej.Tam przygarnęła mnie ta rodzina co chciała mnie wydać za mąż.No i dalej już znasz....-odpowiedziałam i zemdlałam z braku sił.
Subskrybuj:
Posty (Atom)