Na drzewie wieszam list. Raczej kartkę, pożegnalną. Napiszę tu co na niej było napisane, gdyby owy list rozmókł przez deszcz lub zostałby rozerwany przez wiatr. Cytuję:
Ta wataha była piękna. Poznałem tu, co to naprawdę przyjaźń, strach czy zaskoczenie. Czas kiedy tu byłem, mijał słodko i długo. Wilki, to wy tworzycie tą watahę. Nie pozwólcie jej umrzeć i zginąć! To od was zależą jej losy. To wasze serca, im są silniejsze tym silniejsza wataha. Było tu cudownie, ale lepiej będzie jeśli…. Odejdę. Przynajmniej na razie… Wrócę na wojnę, ale czy po niej zostanę nie wiem. I tak pewnie nikt tego nie przeczyta, nikogo nie obchodzę. Może. Lepiej będzie jeśli odejdę… tym czasowo. Żyjcie dalej. Jestem szaleńcem. Na pewno beze mnie będziecie szczęśliwy. Nawet nie zauważycie kiedy odszedłem, że w ogóle odszedłem. Pewnie pomyślicie: „Ale się wywyższa. Pępek świata”. Właśnie, dlatego też odchodzę. Wrócę na wojnę… Nie będę już was nękał.
Do zobaczenia
KIBA
PS: Będę do was pisał… Wyprawy, czy co innego… Zostanę tu jeszcze kilka dni.
No ta na razie…