Była noc.Księżyc jasno świecił,a gwiazdy zdawały się za mną podążać.Panował mrok.Stawiałem kroki nie patrząc gdzie idę.Nagle zza krzaków wydobyły się jakieś jęki i piski.Wydawał je czarny,umazany zaschniętą krwią basior.Popatrzył na mnie i nie spuszczał wzroku.Basior wyglądał żałośnie i bezsilnie. Na ostatkach sił podszedł do mnie i szepnął:
-One tu idą....już wkrótce...
Potem zadyszał i suchym głosem dodał:
-Bądź gotów, one nadchodzą...
-Kto? Kto nadchodzi?!-pytałem, ale basior zniknął wraz z wiatrem
Nadchodziło słońce wracałem do watahy. Po drodze znalazłem rozszarpane na strzępy ciało basiora,który mnie ostrzegł...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Test