wtorek, 13 listopada 2012

Od Blue


Chłodny wiatr rozwiewa moją sierść. Węszę w poszukiwaniu zająców, ale nic nie znajdę. Założę się że wszystkie siedzą w swoich ciepłych norkach, by uchronić się przed nadciągającymi ciemnymi chmurami. Tez powinnam brać z nich przykład i zostać w jaskini, ale chciałabym popolować choćby z czystej przyjemności. Na skraju lasu widzę Hope. Wole do niej nie podchodzić, sama nie chciałabym żeby przeszkadzało mi się kiedy patroluję teren. Przecież to jedyna okazja by być samym. Postanawiam pobiegnąć w inną stronę do lasu. W lesie nie jest tak spokojnie jak myślałam. Drzewa uginają się pod wiatrem, a suche gałęzie trzeszczą pozbywając się resztki liści. Kładę się pod turkusowymi sosnami, które wyglądają niesamowicie na tle miedzianego dywanu z liści. Powoli zamykam oczy gdy słyszę znajome głosy z oddali. Zrywam się i patrzę za siebie. To Luka i Lutria. Otrzepuje się z liści, i podbiegam do nich.
-Hej.
-Blue, co tu robisz?- patrzy na mnie Lutka podejrzliwym wzrokiem. - O to samo mogłabym się was zapytać. - odpowiadam. - Właściwie, czemu pytacie? Macie coś do ukrycia? - uśmiecham się do nich łobuzersko.
- Nie, nic. Tylko myślałam że nie znosisz takiej pogody. - mówi Luka. Nie odpowiadam, słyszę jakieś kroki i nadsłuchuje. Nagle z krzaków wyskakuje jakiś wilk. Robię unik, a on bezwładnie toczy się po ziemi zatrzymując się na drzewie. To Kiba. Ledwo powstrzymuję się od śmiechu.
-Nic mi nie jest. - Kiba podnosi się i zerka na nas wszystkie. Widzimy z daleka biegnącą Hope, która gwałtownie zatrzymuję się przed nami.
- Stało się coś? Słyszałam trzask.- pyta i mierzy nas wzrokiem próbując doszukać się obrażeń.
- Nie, tylko Kiba wykonał skok
, brawurowo lądując na drzewie i o mało nie rozbrajając Blue. - mówi Lutria lakonicznie. Hope zaczyna się śmiać gdy widzi korę zwisającą z drzewa. - Mam pomysł. Chodźcie na wzgórza. - dodaje potem. Wszyscy ruszają, tylko Kiba stoi zbaraniały patrząc się w pień drzewa.
- Kiba, chodź. - zatrzymuje sie i wołam po niego.
- Idę, już idę - mówi i śmieje się.
-----------------------------------------------
Śniegu jest więcej niż zwykle. Trudno poruszać się po śniegu który cie omal nie zasłania. W końcu zmieniam taktykę, zamiast brnąć przez śnieg po prostu skacze jak cielak. Luka próbuje mnie naśladować, ale moc ziemi to zupełnie co innego niż powietrze. Idzie więc za Lutką która ma o taki plus że, gdy idzie śnieg się po prostu roztapia. Kiba jest na tyle silny że idzie na czele a zaraz za nim Hope. Na turni jest mnie śniegu.
-Jaskinia! - krzyczy Luka. - Obadamy ją? - wszyscy oprócz mnie się namyślają.
-Chodźcie. - mówię lakonicznie i wślizguję sie do środka. Za mną słyszę prychnięcie. To pewnie Lutka. Zawsze uważa że jestem głupio odważna. Potrząsam tylko ciałem i idę z nosem przy ziemi. W środku jest ciemno i wilgotno. Korytarz wydaję się nieskończony. Nagle widać światło. Biegnę w stronę niego, a za sobą słyszę rozmowy.
-Blue, nie tak szybko! - krzyczy Lutria, ale ja już nie jestem szczeniakiem. By zrobić jej na złość przyśpieszam. Jestem zła na nią że mnie tak traktuję. Nie jestem zbyt dobra wojowniczką, ale potrafię poradzić sobie sama! Jestem w wielkiej sali, na którą z góry pada światło. Dołącza do mnie reszta. Razem obserwujemy piękne żłobienia sali i zwisające z nich kolorowe pnącza. Skały są tam białe i pięknie migoczą w świetle słonecznym.



-Pięknie...- szepnęłam.
-Ładnie tu. To co teraz? - rzekł Kiba ożywionym głosem i spojrzał na mnie.
-Musimy to zbadać - to mówiąc pobiegłam w stronę skał z napisami po drugiej
stronie. Napisy nie były do rozszyfrowania, prawdopodobnie to stary język. Pod nimi był jakiś znaczek.
-To znak wilków wiecznej zimy... - powiedziała nagle Hope. Spojrzałam na nią niepewnie. Kiba za to przejechał łapa po tekście i kamień przewrócił się o mało nie robiąc z nas miazgi. Wszyscy odskoczyliśmy w tył, a zza kamienia wysypała się sterta kości.
- Aaaaa!! - pisknęła Lutka - Przepraszam, ale to wygląda paskudnie - stwierdziła po uspokojeniu. Reszta zaczęła rozmawiać, a ja zauważyłam że kamień odsłonił tunel. Wdrapałam się na górę kości i zniknęłam w tunelu. Odwróciłam się na moment i kontem oka zobaczyłam jak Lutria z ironią potrząsa głową. Za sala jest wyjście na powierzchnie to dziwnej, doliny.



Obok mnie zobaczyłam kamień z takimi samymi napisami. Zrobiłam to samo co Kiba i już odskoczyłam. Nic się nie stało. Stałam osłupiała, gdy nagle w dolinie zaczęły pojawiać się dziwne, jakby hologramy. To były głównie białe wilki i szczeniaki. Podeszłam w ich stronę, ale jakby mnie nie widzieli. Wszyscy staliśmy na środku tego a oni nas nie widzieli! wilki były podzielone w rodziny, w każdej dwóch dorosłych i maksymalnie siedem szczeniąt. Było ich ze trzysta, wszyscy zgromadzeni patrzyli się na większego od reszty basiora. To było cos w rodzaju wspomnień.
-To wilki wiecznej zimy - powiedziałam do Hope. Nie odpowiedziała mi tylko patrzyła się na inną od reszty rodzinę. Basior był rudy, a szara wadera czule opiekowała się czwórkom szczeniąt. Jeden ze szczeniaków wydał mi się dziwnie znajomy.
- Blue, to tata! - powiedziała Lutria, ze łzami w oczach wskazując wałaśnie na tego szczeniaka. Dlatego wydawał mi się
znajomy!
-Musiał być ostatni, a jednak - powiedziała Hope - Jego rodzice mają mało krwi wilków wiecznej zimy, a wasz ojciec pewnie miał zaledwie kroplę i nie zdążył was nauczyć....
-Czyli jesteśmy ostatnie. Co za....- Lutka nie dokończyła bo dolinę zaczęły otaczać hologramy czarnych wilków. Wszystkie wadery chowały dzieci, a basiory białych wilków stworzyły mur z własnych ciał. To była bitwa. Czarne wilki ze skowytem rzuciły się na wilki wiecznej zimy. W oka mgnieniu przy pomocy czarnej magii rozszarpały samce, zabijając potem wadery i szczenięta. Czerwona krew lała się na biały śnieg. Rozpacz, ból i śmierć, to był straszny widok. Hope, Kiba, Luka, Lutria i Ja, wszyscy staliśmy wmurowani w ziemię. Po bitwie przeżyło tylko pięć szczeniąt i obraz znikł.
- Chodźmy z tąd! - powiedział Kiba po dłuższej chwili i wszyscy poszliśmy w stronę domu.
----------------------------------------
Rano poszliśmy tam znów, ale nawet jaskini tam nie było. Głęboko czułam w sercu żal że to ja jestem tą w której wszystko wygasa, wysycha krew wilków wiecznej zimy.

1 komentarz:

Test